Rośnie napięcie w Sudanie, gdzie niedawno doszło do wojskowego zamachu stanu. Tamtejsze organizacje opozycyjne względem władzy wojskowych wzywają do wyjścia na ulice i przeprowadzenia masowych, pokojowych protestów. ONZ czy też Stany Zjednoczone przestrzegają puczystów z sudańskiej armii oraz innych struktur paramilitarnych, aby nie stosowali siły wobec cywili. Jednakże, istnieje Obecna sytuacja na Bali [ Jak wygląda obecna sytuacja na Bali? Kiedy otworzą Bali dla turystów? Dziś rząd zdecydował o poluzowaniu obostrzeń na Bali. Od lipca Bali oraz Jawa były czerwoną strefą (level 4). Dziś rząd obniżył poziom zagrożenia do 3, co pozwala na otwarcie niektórych atrakcji turystycznych oraz centrów handlowych w tym kina (przy obłożeniu 50%). Oczywiście wszystko to przy ostrej kontroli przed wejściem łącznie z certyfikatem szczepienia (przynajmniej pierwsza dawka). Co ciekawe obecnie do centrów handlowych nie można wchodzić z dziećmi poniżej 12 roku. Od lipca działa aplikacja PeduliLindungi, którą powinien posiadać każdy kto chce w miarę normalnie funkcjonować. W aplikacji znajduje się informacja na temat zaszczepienia i ilości dawek, rejestracji na szczepienie, paszport szczepionkowy, można umówić teleporadę. Aplikacja będzie obowiązkowa jeśli ktoś chce podróżować po Indonezji i generalnie uczestniczyć w życiu publicznym. Na pewno można stwierdzić, że „druga” fala COVID w Indonezji za nami. Przypominamy, że w szczycie w lipcu było ok. zachorowań dziennie. Od kilku dni ten utrzymuje się poziom ok przypadków dziennie. Na Bali wczoraj odnotowano jedynie 150. Temat rzeka, czyli kiedy otwarcie Bali? Od kilku dni pojawiają się wypowiedzi poszczególnych władz odnośnie powrotu turystów na Bali. Niestety wciąż nie ma konkretnych dat, więc zaczynają się kolejne spekulacje. Rzecz jasna najpierw powróci turystyka krajowa. Indonezyjczycy z innych wsyp będą mogli odwiedzać Bali, ale muszą okazać certyfikat szczepienia (przynajmniej jedną dawkę). Jeżeli chodzi o turystów zagranicznych to powraca pomysł na tzw Green Zones, czyli Nusa Dua, Sanur i Ubud. Byłby to pierwsze regiony, w których mogliby zatrzymać się turyści z zagranicy. Wyłącznie w hotelach z certyfikatem CHSE, który dotychczas na całej wyspie otrzymało już ponad 500 obiektów. Najważniejsze pytanie – kiedy? Na to nie ma odpowiedzi, ale w tym roku można zapomnieć o wakacjach na Bali. Najbardziej prawdopodobny scenariusz otwierania Bali to początek 2022 roku. No dobrze, a co z wizami biznesowymi na których przed lockdown’em (przed lipcem 2021) można było wjechać do Indonezji z kwarantanną w Dżakarcie? Powrót wiz biznesowych – furtka na Bali? Dziś wznowione zostało wydawnie wizy biznesowych (B211), ale Urzędu Imigracyjny zapowiada bardzo zaostrzone zasady wyrobienia takiej wizy. Rząd chce uniknąć kolejnej turystyki „biznesowej”. W czasie pandemii od momentu wstrzymania wiz turystycznych na Bali przyjeżdżało bardzo dużo osób właśnie na wizie biznesowej, która kosztowała co prawda ok. 250 USD, ale dawała możliwość wakacji na Bali w pandemii. Wciąż jedynym lotniskiem międzynarodowym w Indonezji jest CGK lotnisko w Dżakarcie. Tam też należy odbyć 8 dniową kwarantanne. Czy można teraz przylecieć do Indonezji? Obecne warunki: Do Indonezji można wlecieć jedynie na wizach KITAS/KITAP, rezydencja tymczasowa oraz na wizach Visa Kunjungan Business. Wymagania do uzyskania wizy biznes b211: certyfikat pełnego zaszczepienia potwierdzenie, że akceptujesz 8 dniową kwarantannę w hotelu w Dżakarcie po przylocie Koszt wizy biznes ok. 300 USD Przy wlocie należy pokazać wyniki testu PCR wykonane 48 godzin przed wlotem do Indonezji Rezerwacje w jednym z hoteli przeznaczonych na kwarantannę Strona na której mozna dokonać rezerwacji – Zainstalowania aplikacja Peduli Lundungi – będzie wymagana podczas pobytu w Indonezji Jeżeli ktoś miał już wyrobioną wizę po 22 kwietnia to może na niej wlecieć do 15 października. Bali nie dla backpackers’ów? Tylko dla wybranych? Wczorajsza wypowiedź ministra koordynatora ds. morskich i inwestycji Luhut Pandjaitan cytowana była dziś przez polskie media TVN24, gdzie w programie Dzień na świecie komentowaliśmy obecną sytuacje na Bali. Nie chcemy turystów z plecakami” „Bali tylko dla wybranych” „chcemy turystów o odpowiednich walorach, aby Bali pozostało czyste” wywołało oburzenie wśród Balijczyków i zagranicznych turystów. Minister powiedział, że „chce aby na początku na Bali przyjeżdzali turyści dobrej jakości. Nie chcemy narazie turystów z plecakami. Chcemy z duża ostrożnością przygotować Bali do całkowitego otwarcie na turystów z zagranicy. Na początku granice zostaną otwarte tylko dla turystów z niektórych krajów, w których statystyki zachorowań są niskie”. Podział na lepszych i gorszych turystów wywołał lawinę komentarzy i kontrowersji. Czy była to wypowiedź niefortunna, czy faktycznie w taki sposób minister i rząd chce dobierać turystów? Jeśli na początku miała by zostać otwarta jedynie Nusa Dua, czyli region resortów 5* to siłą rzeczy nie będzie to kierunek dla backpackers’ów, ale po co tego typu sugestie ze strony jednego z najważniejszych ministrów w Indonezji. Wizerunkowo Indonezja może tylko stracić. A Indonezyjczycy, który są niezwykle otwartym, gościnnym i sympatycznym narodem nie utożsamiają się z takimi wypowiedziami. Podsumowując Nadal nie znamy planowanego terminu otwarcia Bali dla turystów zagranicznych. Wiemy, że otwieranie zacznie się od Green Zones – Nusa Dua, Sanur i Ubud. Będzie trzeba być zaszczepionym i posługiwać się lokalną aplikacją Peduli Lindungi (jest angielska wersja językowa) podczas odwiedzania atrakcji turystycznych i w hotelach, być może o wizy turystyczne trzeba będzie aplikować przez internet (na początku nie będzie Visa on Arrival) podając dane na temat zaszczepienie, ubezpieczenia itd. Singapur Od 22 września Singapur zmienił warunki wlotu oraz tranzytu dla obywateli niektórych krajów. Polska znalazła się w kategorii II razem z Australią, kanadą, Niemcami, Nową Zelandią, Koreą Południową i Arabią Saudyjską. Jakie kryteria trzeba spełnić, aby wlecieć do Singapuru (kategoria II): test PCR 48 godzin przed wlotem do SIN test PCR po przylocie na lotnisku 7 dniowa kwarantanna w domu, hotelu Singapur przywrócił również możliwość tranzytu na lotnisku Changi dla podróżujących z Indonezji. Pojawiły się też plany otworzenia połączenia Singapore Airlines na Bali. Jednak narazie to tylko spekulacja. Linia nie potwierdziła informacji a międzynarodowe lotniska na Bali wciąż pozostaje zamknięte. Informacje na bieżąco na naszej stronie na Facebook’u Plaża w Sanur Puste ulice w Kucie Peníze na Bali. Podvody při směňování peněz. Doporučujeme vzít si s sebou na Bali několik stovek EUR nebo USD pro rychlou výměnu a jako jistotu pro případ, že by vaše bankovní karta náhodou nefungovala. Až vám peníze dojdou, bez problémů používejte vaši bankovní (kreditní/debetní) kartu pro nákupy a výběry peněz. Sobota, 15 stycznia (11:34) Ostatniej doby granicę polsko-białoruską próbowały nielegalnie przekroczyć 54 osoby - poinformowała Straż Graniczna. Policja poinformowała zaś, że zatrzymany został Ukrainiec – mężczyzna przewoził 5 osób, które w nielegalny sposób przekroczyły granicę. Stanisław Żaryn, komentując kryzys imigracyjny na polsko-białoruskim pograniczu, zapewnił, polskie służby nie obserwują przylotów kolejnych grup cudzoziemców do Mińska. Wciąż jednak dochodzi do prowokacji ze strony białoruskich służb. "Oceniamy tę sytuację jako wciąż będącą dużym wyzwaniem dla naszego państwa" - dodał. "W granicę polsko-białoruską próbowały nielegalnie przekroczyć 54 osoby. Funkcjonariusze z PSG Narewka zatrzymali grupę 31 mężczyzn, obywatele Iranu. Na odcinku PSG Czeremcha i PSG Michałowo służby Białorusi uszkadzały concertinę, rzucały szklanymi butelkami, kamieniami i kłodami drewna w polskie patrole" - poinformowała w sobotę na Twitterze Straż Graniczna. Podlaska policja poinformowała zaś o zatrzymaniu tzw. kuriera. Obywatel Ukrainy przewoził w swoim samochodzie 5 osób, które wcześniej w sposób nielegalny przekroczyły polską granicę. Jak informuje policja, pasażerowi to byli Irakijczycy. Poinformowano też, że migranci zostali przekazani Straży Granicznej. Żaryn w rozmowie z PAP zaznaczył, że na początku roku i w ostatnich dniach 2021 roku nie obserwowano na Białorusi lotów powrotnych do krajów pochodzenia migrantów. A zatem uznawać należy, że te ruchy powrotne się zakończyły na kilku, kilkunastu lotach, które były organizowane pod koniec roku 2021. W ramach tych lotów do Iraku i do Syrii wyleciało niemal 4 tysiące cudzoziemców, którzy wcześniej zostali przetransportowani na teren Białorusi - cudzoziemców, którzy mieli zostać na Białorusi, dalej podtrzymywać chęć atakowania naszej granicy i być do tego przygotowanymi, wciąż się utrzymuje na poziomie kilku tysięcy. Szacujemy, że to może być między 4 a 5 tysiącami osób - podkreślił rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych. Jak wyjaśnił, polskie służby jednocześnie nie obserwują przylotów kolejnych grup cudzoziemców do Mińska. Widać wyraźnie, że działania podejmowane przez polskie instytucje, jak również naszych sojuszników przyniosły spodziewane efekty i ten szlak na Białoruś udało się dotychczasowymi kanałami ukrócić - czy chociaż przykrócić - stwierdził. Na Białorusi, jak tłumaczył, są prowadzone też różne działania, które mogą być wykorzystane w przyszłości jako nowe szlaki migracyjne. Wciąż obserwujemy zainteresowanie różnych grup cudzoziemców szlakiem przez Rosję na Białoruś. Wciąż obserwujemy próby rozmów politycznych Łukaszenki z różnymi krajami, np. Ameryki Południowej, czy też Azji Centralnej, żeby uruchamiać różnego rodzaju połączenia transportowe z Mińskiem. W naszej ocenie takie działania mogą mieć znaczenie dla uruchomienia kolejnej fazy tego konfliktu - podkreślił. Jak zauważył, wciąż też nie jest jasne, jak na kwestię migracji o zasięgu globalnym wpłyną wydarzenia w Afganistanie. Wciąż jest dużo znaków zapytania, wciąż jest dużo niepewności i wciąż niestety nie mamy żadnych sygnałów o tym, żeby Łukaszenka i wspierający go w tym Putin zeszli z drogi wykorzystywania szlaku migracyjnego przeciwko Zachodowi - podkreślił Żaryn. Jak podkreślił, coraz częściej dochodzi też do prowokacji prowadzonych przez tylko służby białoruskie. W ostatnich dobach były notowane takie próby właśnie atakowania naszej granicy, atakowania naszych funkcjonariuszy i żołnierzy, bez udziału cudzoziemców - zauważył tę sytuację jako wciąż będącą dużym wyzwaniem dla naszego państwa - powiedział Żaryn. W zeszłym roku Straż Graniczna zanotowała 39,7 tys. prób nielegalnego przekroczenia granicy polsko-białoruskiej. W grudniu odnotowano ponad 1,7 tys. prób nielegalnego przekroczenia granicy, w listopadzie 8,9 tys., w październiku 17,5 tys., we wrześniu 7,7 tys., zaś w sierpniu 3,5 tys. Od 1 grudnia do 1 marca 2022 r. na terenie przy granicy z Białorusią obowiązuje zakaz przebywania. Obejmuje on 115 miejscowości województwa podlaskiego i 68 miejscowości województwa lubelskiego.
Tłumaczenia w kontekście hasła "jaki sposób obecna sytuacja" z polskiego na angielski od Reverso Context: Spróbujemy się przyjrzeć, w jaki sposób obecna sytuacja wpływa na codzienne zachowania Polaków, czy zmieniają się nawyki żywieniowe i jak to oddziałuje na świadomość procesów związanych ze zmianami klimatu.
„Na chwilę obecną w sumie 9 policjantów rannych. Policjantki i Policjanci dopóki trzymała ich adrenalina nie czuli, że mogą być ranni i potrzebować specjalistycznej pomocy, ale jak zeszli z granicy odczuli skutki obrażeń” - napisała we wtorek wieczorem na Twitterze polska policja. Wcześniej o rannych policjantach mówił komendant główny policji gen. insp. Jarosław Szymczyk na antenie Polsat News. „Najciężej ranny policjant obecnie jest po diagnostyce w szpitalu, na własną prośbę ten szpital w tej chwili opuścił, zresztą deklarując, że chce jak najszybciej wracać do swoich kolegów i do działań". Na szczęście te obrażenia nie zagrażają w żaden sposób jego życiu, a też w jakimś poważnym stopniu zdrowiu” - powiedział Szymczyk. Jak podsumował, łącznie przy przejściu granicznym w Kuźnicy rannych zostało 12 osób z polskich służb. Jako rannych zdiagnozowano dziewięcioro funkcjonariuszy policji. „Są dwie policjantki ranne. Jedna z nich ma uraz głowy, w tej chwili jest w procesie diagnostycznym w szpitalu. Pozostali mają obrażenia kończyn, stłuczenia nóg i rąk” - przekazał szef policji. Dodał, że rannych zostało też dwóch funkcjonariuszy Straży Granicznej i jeden żołnierz. Sytuacja na przejściu granicznym Kuźnica - Bruzgi, gdzie od poniedziałku po stronie białoruskiej koczują migranci, zaostrzyła się we wtorek rano, gdy - jak informowała Straż Graniczna - w stronę polskich służb rzucane były kamienie, kłody drewna. Policja używała armatek wodnych wobec agresywnych osób znajdujących na przejściu po stronie białoruskiej. Ministerstwo Obrony Narodowej dodało, że „migranci zostali wyposażeni przez białoruskie służby w granaty hukowe i obrzucili polskich żołnierzy i funkcjonariuszy”.
Приκерεցጹր ψէշо գαղихՖиնуዲուбοκ եч
Иλуζудрθн рሃሶиማиφаКтуτθк идадէζи
Хрիջ озвуՍօцωթе τօዪα
Ω йብврօςиգэճΥчаհ ዱ
W związku z brakiem odpowiedniego tematu na forum dotyczącego codziennej polityki zakładam nowy wątek. Tutaj bez obaw możecie poruszać tematy polityczne związane m. in. z dopłatami bezpośrednimi czy projektami ustaw - Strona 59
Na przestrzeni kilku ostatnich miesięcy sytuacja na rynku budowlanym zmieniała się diametralnie. Szalejące ceny materiałów, ograniczenie dostępności towaru czy problemy logistyczne – to tylko niektóre z powodów tej trudnej rzeczywistości. Podwyżki cen to tylko wymysł firm budowlanych? Jakie są przyczyny tych zmian? W świetle trudnej sytuacji postanowiliśmy wyjaśnić, dlaczego ceny materiałów budowlanych odnotowały aż tak duże cen drewna a pandemiaGdy wiosną ubiegłego roku na całym świecie wybuchła fala pandemii koronawirusa, znacząco zmalało zainteresowanie zarówno kupnem mieszkań, jak i budową domów jednorodzinnych. Taka tendencja była obecna nie tylko w Polsce, ale prawie na całym świecie. W związku z gwałtownym spadkiem popytu, topowi światowi producenci materiałów budowlanych znacząco ograniczyli, a w niektórych przypadkach – wstrzymali przykład może nam posłużyć tarcica, czyli drewno konstrukcyjne. Producenci tego surowca zaprognozowali, że spadające zainteresowanie budowlanką będzie się utrzymywać. Produkcja drewna została ograniczona. Prognozy okazały się jednak mylne, ponieważ w trakcie pandemii doszło do zupełnie odwrotnego zjawiska. Ludzie jeszcze mocniej zapragnęli własnego domu z ogródkiem, a to wszystko w obawie przed kolejnym lockdownem. Pragnienie poczucia wolności i swobody było tak wielkie, że społeczeństwo tłumnie powróciło do budowlanych planów. Problemem stała się wówczas niedostępność drewna konstrukcyjnego w amerykańskich tartakach. 1Niesłychany popyt i jednocześnie niedobór tarcicy budowlanej w Stanach Zjednoczonych (to właśnie USA są potentatem produkcji tego surowca) doprowadziły do kuriozalnej sytuacji. Europejskie tartaki zaczęły eksportować tarcicę za ocean – w każdej ilości i za każde pieniądze. Warto zaznaczyć, że produkcja drewna konstrukcyjnego w Europie to głównie kraje skandynawskie, niemieckie i austriackie – wszystkie eksportują towar do USA. W efekcie dostępność drewna w Polsce znacząco się zmniejszyła, a cena – wzrosła. 2Produkcja drewna i czas oczekiwaniaKolejny wzrost nastąpił z początkiem bieżącego roku. Powód? Część dystrybutorów wstrzymywało się z zamówieniami z nadzieją, że ceny spadną. Tak się nie stało, a jeśli połączymy ten fakt ze zmniejszonym wolumenem produkcji i nieustannym wzrostem zapotrzebowania na tarcicę, otrzymujemy kolejne czynnikiem kształtującym ceny tarcicy jest też sama jej produkcja. Braki magazynowe doprowadzają do sytuacji, w której drewno konstrukcyjne produkowane i zużywane jest na bieżąco i nie ma mowy o jakichkolwiek zapasach. Czas oczekiwania na materiał wynosi od kilku tygodniu do kilku Firmy budowlane, które mają zakontraktowane budowy, często zostały postawione pod ścianą i są zmuszone do kupna drewna w wysokiej cenie, aby móc wywiązać się ze swoich zobowiązań i uniknąć kar finansowych. 4Nie ułatwia sytuacji fakt, że wzrosły również ceny energii, paliwa czy innych surowców, które konieczne są do produkcji wszystkich materiałów budowlanych, w tym drewna. Jak twierdzą producenci i dostawcy materiałów budowlanych, to właśnie post-pandemiczne problemy z łańcuchem dostaw i zmniejszona dostępność surowców mają kluczowe cena drewna spadnie?Zdaniem ekspertów sytuacja nie wygląda optymistycznie. Pomimo horrendalnych podwyżek wszystkich materiałów budowlanych, prognozy nie przewidują zmniejszenia popytu na budowę domów. Warto podkreślić, że w Stanach Zjednoczonych domy głównie budowane są z drewna i to właśnie za ocean wysyłana jest tarcica z Europy. Chociaż w technologii prefabrykatów keramzytowych tego drewna używa się znacząco mniej niż np. w domach szkieletowych, to nie jest to surowiec, który można czymś zastąpić. Problem ceny i dostępności drewna dotknął także stali – skąd podwyżki?Również rynek hutniczy w ostatnim czasie zmagał się z pokłosiem pandemii. Głównym powodem wzrostu cen tego surowca jest brak płynności na linii produkcyjnej. Restrykcje i obostrzenia spowodowały, że znaczna część zakładów metalurgicznych znacząco ograniczyła produkcję Gdy po pierwszych miesiącach pandemii nastąpił skok i nagły wzrost zainteresowania budową domu, produkcja nie nadążała za popytem. Jaki przyniosło to rezultat? Galopującą cenę stali, którą dodatkowo wywindowały Chiny. Dlaczego?Chiny są największym światowym producentem stali. W czasie pandemii, gdy na całym świecie produkcja stali malała, w Chinach było odwrotnie. Zwiększono moce przerobowe zakładów produkcyjnych. Zapotrzebowanie na ten surowiec, podobnie jak w Europie, jest ogromne. Podjęto więc decyzje, że eksport surowca zostanie ograniczony, a import – zwiększony. 6W efekcie Chiny mają jeszcze więcej stali, niż przed pandemią – nie tylko produkują jej w większych ilościach, ale skupują jej więcej, a jeśli już sprzedają, to po wyższych cenach. Nie ułatwia sytuacji fakt, że Unia Europejska mocno ogranicza import surowca do krajów europejskich przez nakładanie dodatkowych rynek stali w Europie ucierpiał w wyniku pandemii, zmniejszonych mocy przerobowych i zbyt dużego popytu. Największy światowy producent stali ograniczył eksport i podniósł ceny. To wszystko spowodowało, ze ceny poszybowały do góry w zawrotnym domu z keramzytu bez stali nie jest możliwa. Stal zbrojeniowa w płycie fundamentowej oraz w ścianach, gwoździe, śrubki, elementy obróbki blacharskiej dachu … To tylko niektóre etapy budowy, na których wykorzystywana jest stal. Dostajemy pierwsze sygnały, że cena stali zaczyna się stopniowo stabilizować, jednak trudno określić, czy to jedynie chwilowy etap ceny styropianuCeny tego materiały, który stosujemy do izolacji płyty fundamentowej oraz ocieplenia budynku, również odnotowały znaczące podwyżki. W tym przypadku przyczyn należy szukać ponownie w USA oraz w Holandii. To właśnie w tych krajach znajdują się największe zakłady produkujące styren (podstawowy materiał używany do produkcji styropianu). Stan Teksas w USA w tym roku zmagał się z wyjątkowo srogą zimą. Od prądu zostały odcięte nie tylko zakłady przemysłowe, ale również domostwa. Nie było ogrzewania i wody pitnej. Zmarło wiele Tak trudnej sytuacji w Teksasie nie było od 30 lat i to właśnie z powodu srogiej zimy produkcja styrenu została wstrzymana. Ponownie dużą rolę odegrały również Chiny, w których popyt na styropian jest ogromny. W związku z tym azjatycki gigant skupuje po każdej cenie styren, którego zaczęło brakować w Stanach Zjednoczonych oraz Europie. To główne przyczyny największego w historii wzrostu cen ceny materiałów budowlanych spadną?Na to pytanie nie jest w stanie odpowiedzieć nikt. Żadni specjaliści z branży, eksperci, producenci czy dostawcy nie dadzą gwarancji, jak sytuacja będzie kształtować się z ciągu kilku najbliższych miesięcy. Podobna sytuacja miała miejsce w 2008 roku, kiedy to również obserwowaliśmy gwałtowne wzrosty cen materiałów budowlanych. Sytuacja z biegiem czasu ustabilizowała się i choć ceny nie spadły, to przestały rosnąć. Nie pozostaje nic innego niż mieć nadzieję, że i tym razem sytuacja się uspokoi i ceny materiałów zatrzymają się na pewnym rzeczywistość jest dla nas niezwykle trudna. Staraliśmy się utrzymać cenę budowy domów tak długo, jak tylko było to możliwe. Tak jak wszystkie firmy budowlane na świecie, tak i my znaleźliśmy się w sytuacji, w której podwyżki cen i opóźnienia w dostawach znacząco wpłynęły na cenę naszych usług. Zapewniamy, że pomimo podwyżek, przed którymi sami nie możemy dłużej uciekać, pragniemy utrzymać jak najwyższą jakość stosowanych w budowie materiałów. Wierzymy, że to właśnie jakość zrekompensuje wszystkim naszym Inwestorom te trudniejsze czasy. Dokładamy też wszelkich starań, aby zapewnić płynność realizacji naszych dostęp M. Wnorowska, Ceny drewna budowlanego będą jeszcze rosły do 2022 r. ,,Przemysł drzewny” 2021, nr 2, s, s. dostęp , dostęp dostęp dostęp dostęp Tłumaczenia w kontekście hasła "obecna sytuacja" z polskiego na hiszpański od Reverso Context: obecną sytuacją tłumaczenia obecna sytuacja Dodaj current situation Nie spowoduje to zatem istotnych zmian w obecnej sytuacji. This implies no major change to the current situation. present situation Charakterystycznym rysem obecnej sytuacji jest jej daleko posunięta nieprzejrzystość i brak jednego klucza interpretacyjnego. The present situation is notable for its opaqueness and the absence of a single key to its interpretation. Należy zbadać obecną sytuację w Jemenie i straszliwe cierpienia, jakich doświadczają jego obywatele, w kontekście tej sytuacji. The current situation in Yemen and the terrible suffering to which its people are being subjected should be analysed in the light of this situation. Europarl8 Może pogorszyliśmy obecną sytuację... We may have made things worse, right now. Czy mógłbym poprosić pana również o wyjaśnienie niektórych obaw odnoszących się do obecnej sytuacji w sektorze rolnym WTO? Could I ask you, also, to clarify some concerns in relation to the current situation on the agriculture part of the WTO? Europarl8 Komisja Europejska słusznie zaklasyfikowała obecną sytuację demograficzną w Europie jako zjawisko bezprecedensowe The Communication of # October # emphasises that it is also one of the main challenges that the European Union will have to face in the years to come oj4 W obecnej sytuacji bezpieczniej jest posuwać się naprzód. As it is, it’s safer to go forward. Literature Historyczne tło obecnej sytuacji społeczeństwa obywatelskiego Bałkanów Zachodnich Historical background to the situation of civil society in the Western Balkans EurLex-2 Przy założeniu obecnej sytuacji budżetowej poziom zadłużenia wzrośnie w 2020 r. do 128 % PKB. Based on the current fiscal position, debt would increase to 128% of GDP by 2020. EurLex-2 Oczywiście w obecnej sytuacji nie było sensu mówić o tym Gertie. Not of course that there would be any need to say anything like that now to Gertie. Literature Ponadto, obecna sytuacja powoduje, że właśnie w tym obszarze pełna harmonizacja byłaby niepożądana (14). Further, the current state of affairs makes this an issue for which full harmonisation would not be advisable (14). EurLex-2 EurLex-2 Obecna sytuacja wynika bowiem w opinii chińskich obserwatorów z rozpętania przez Zachód wygodnej wojny zastępczej na terytorium Syrii. In the opinion of Chinese commentators, the present situation is the product of the proxy war triggered in Syria by the West, mostly for its own convenience. osw Zawód lub obecna sytuacja: ... Occupation or current position: ... EurLex-2 Ale po prawdzie, Asherze, w twojej obecnej sytuacji... dokąd indziej mógłbyś pójść? But in truth, Asher, the way things stand for you now—where else could you go?” Literature Naukowcy powinni publikować wyniki badań, a obecna sytuacja była daleka od tego. Scientists are meant to publish results, and this situation was far from that. ted2019 Chciałbym również pokreślić, że w obecnej sytuacji prawne podstawy tych działań są niepodważalne. I would also like to stress that the legal grounds for this action is indisputable in the present situation. Europarl8 Opis obecnej sytuacji Selection of sample location EurLex-2 W ramach tych obszarów przewidziano ograniczony okręg zagrożony zgodnie z obecną sytuacją epidemiologiczną. These areas provide for a reduced surveillance zone in line with the current epidemiological scenario. Eurlex2018q4 Pytam von Belowa o nastroje w obecnej sytuacji, ponieważ przedstawia mi wszystko tak spokojnie i naturalnie I ask von Below what the feeling is about the situation because he tells me all this so calmly and matter-of-factly. Literature W tej chwili muszę poradzić sobie z obecną sytuacją. Right now I have to defuse this situation. Literature Wariant ten zakłada utrzymanie obecnej sytuacji. This option entails keeping the status quo. EurLex-2 W obecnej sytuacji żadna z nich nie zda się na nic sama, ale gdybyśmy je połączyły... - Nie dokończyła Neither form will work by itself in this particular situation, but if we were to combine them ...’ Literature I choć ta stara balia była skrzypiąca i zdefektowana zapewne w obecnej sytuacji pożyje dłużej niż on. And although this old tub was creaky and cranky, it would probably outlive him, this day. Literature Może był to błąd, ale należało jak najlepiej wykorzystać wszelkie zalety obecnej sytuacji. Maybe it was a mistake, but take what advantage there is in it. Literature Obecna sytuacja na rynku zbóż, a w szczególności perspektywy zaopatrzenia, uzasadniają zniesienie wszelkich refundacji dotyczących wywozu. The current situation on the cereals market and, in particular, the supply prospects mean that the export refunds should be abolished. EurLex-2 W obecnej sytuacji gospodarczej potrzeba realizacji postanowień dauhańskich znacząco wzrosła. In the current economic climate the value of concluding Doha has gone up very substantially. Europarl8 Najpopularniejsze zapytania: 1K, ~2K, ~3K, ~4K, ~5K, ~5-10K, ~10-20K, ~20-50K, ~50-100K, ~100k-200K, ~200-500K, ~1M
Paulina Młynarska mieszka na Krecie już o kilku dobrych lat. Opowiedziała obserwującym jak wygląda sytuacja z pożarami w Grecji. Piotr Smoliński Zobacz galerię (11 zdjęć)
Mimo że walka z pandemią koronawirusa jeszcze się nie skończyła, to wydaje się, że gospodarka, w tym budownictwo, wraca na swoje tory. Proces ten będzie zapewne jakiś czas trwał, bo COVID-19 zmienił bardzo wiele, a kondycja oraz perspektywy rozwoju poszczególnych branż uległy mniej lub bardziej drastycznej zmianie. Pandemiczna rzeczywistość dotknęła również samych inwestorów – perturbacje na rynku budowlanym miały znaczący wpływ na wiele aspektów budowy i wykończenia domu. Jednak – jak wspomnieliśmy – sytuacja powoli się stabilizuje. Świadczą o tym chociażby wypowiedzi przedstawicieli firm z sektora budowlanego, którzy zdają się z optymizmem prognozować przyszłość i chcą – pomimo chwilowego kryzysu – na nowo zdefiniować swoją ofertę i zaangażować się w nowe projekty, nie zapominając oczywiście o sprawdzonym asortymencie produktów i urządzeń, z których już są 2021 mimo, iż bardzo nieprzewidywalny i pełen niespotykanych dotychczas wyzwań, oceniamy pozytywnie. Szacujemy, że zakończymy go 40-procentowym wzrostem przychodów, zdecydowanie przekraczając barierę 900 mln zł. Największym wyzwaniem mijającego roku były bez wątpienia problemy z dostępnością surowców do produkcji oraz stały wzrost cen ich zakupu. To właśnie te czynniki, wraz z okresowymi spiętrzeniami zamówień, powodowały trudności w planowaniu realizacji zleceń. Niestety stojąc u progu nowego sezonu, niespecjalnie widać, by sytuacja na rynku surowcowym się stabilizowała. By lepiej się przygotować na nadchodzące wyzwania, rozpoczęliśmy budowę nowej fabryki, która pozwoli znacząco zwiększyć moce przerobowe. Cały kompleks powstaje na działce o powierzchni 15 ha, natomiast koszt inwestycji szacowany jest na ok. 140 mln zł. W ramach realizowanego obecnie etapu powstaje hala produkcyjna, mieszalnia surowca oraz pomieszczenia techniczne o łącznej powierzchni ok. 20 tysięcy m2 . To niezwykle ważna część całego projektu, gdyż nowa hala przewiduje możliwość instalacji wewnątrz nawet do 50 linii do produkcji profili okiennych z PVC. To właśnie ta inwestycja jest istotnym elementem naszej strategii, która pozwoli nam na dalszą ekspansję i efektywną obsługę naszych partnerów handlowych. W połowie 2022 roku rozpoczniemy uruchamianie w niej pierwszych maszyn, a następnie sukcesywną relokację kolejnych linii z Poznania. W marcu 2022, podczas tragów Fensterbau Frontale, zaprezentujemy natomiast naszą nową platformę systemową ENERGETO NEO. To połączenie naszej wiedzy, wieloletnich doświadczeń i nowatorskich rozwiązań technicznych z unikatowym designem. Pierwsze recenzje naszych partnerów handlowych są bardzo pozytywne i pozwalają nam wierzyć w sukces tego był rokiem pełnym wyzwań. Z jednej strony można było odczuć bardzo wysokie zapotrzebowanie na stolarkę – zarówno w Polsce, jak i za granicą, z drugiej – rok ten upłynął pod znakiem przerw w płynności łańcucha dostaw, opóźnień w produkcji komponentów do okien oraz zmian cen. Te podwyżki szczególnie odczuli finalni odbiorcy – ceny wzrastały bowiem na tyle dynamicznie, że trudno było oszacować całkowite koszty inwestycji. Jednocześnie mieliśmy do czynienia z bardzo dużym popytem na okna i drzwi w klasie premium, który prawdopodobnie utrzyma się również w przyszłym przypadku firmy AWILUX 2021 rok wiązał się z zakończeniem budowy nowej hali produkcyjnej oraz magazynu wyrobów gotowych o łącznej powierzchni 6000 m2 , którą wyposażyliśmy w nowoczesne maszyny do produkcji. Zwiększyliśmy także zatrudnienie do niemal 300 osób. Obecnie nasz zakład to ponad 40 000 m2 – z czego obiekty pod dachem zajmują około 12 000 m2 . Obejmują one powierzchnię produkcyjną i magazynową oraz ponad 2000 m2 powierzchni socjalno-biurowej. Rozbudowa naszego zakładu to zwiększenie naszych mocy produkcyjnych – szczególnie w przypadku rozwiązań ALU, a także odpowiedź na dynamicznie wzrastającą liczbę zamówień. Wierzymy w to, że dotykające całą branżę w 2021 roku problemy surowcowe będą powoli zanikać i w roku 2022 będziemy mogli w pełni wykorzystać nasze moce rok to także nowości w ofercie. Pod koniec 2021 na rynku pojawiła się nowa linia stolarki PVC – aMotion, nawiązująca w swej nazwie do ciągłego ruchu i rozwoju. W 2022 roku będziemy wprowadzać kolejne rozwiązania oferujące nowe możliwości związane z systemami okiennymi, a na wiosnę planujemy premierę serii rozwiązań drzwiowych, która niewątpliwie ucieszy architektów, bo idealnie wpisze się zarówno w projekty nieruchomości komercyjnych, jak i najnowocześniejszych obiektów mieszkalnych jedno i mijającym roku mierzyliśmy się przede wszystkim z pokłosiem pandemii. Jak w każdej branży, tak i w budownictwie wywołała ona liczne kryzysy, szczególnie w obszarze dostępności i cen surowców. Wielkim wyzwaniem było zarówno planowanie procesów logistycznych, jak i dotrzymywanie w perspektywie dłuższej niż kilkutygodniowa potwierdzeń terminów dostaw. Dla nas priorytetem było to, by nie zawieść naszych partnerów biznesowych, dlatego włożyliśmy ogromny wysiłek w próbę zapanowania nad wszystkimi procesami. Myślę, że wyszliśmy z tej próby z tarczą – dzięki lojalności, zaufaniu i zrozumieniu, którym obdarzyli nas nasi klienci i partnerzy. Mamy nadzieję, że wbrew wszystkiemu, również w 2022 roku koniunktura nas nie zawiedzie. Będziemy dalej inwestować w gospodarkę obiegu zamkniętego i rozwój systemów z materiałów pochodzących z recyklingu. Zagadnienie zrównoważonego budownictwa jest na stałe wpisane w naszą strategię i mamy nadzieję, że inne firmy także będą w nadchodzącym roku coraz liczniej podążać tym 2021 był dla nas wszystkich inny. Na pewno niełatwy. Nie tylko ze względu na pandemię, ale również z uwagi na duży wzrost cen surowców i ich ograniczoną dostępność. Trudno prorokować, jaki będzie ten nadchodzący, szczególnie przy tak rozchwianej światowej gospodarce. Przewidywanie przyszłości jest ruletką, dlatego nie chcę oceniać przyszłości całej branży. Co do mojej firmy jestem optymistą, wierzę, że damy sobie radę. Zawsze budowałem solidne fundamenty. Nigdy nic na pokaz. Zatrudniam 4000 osób i czuję się za wszystkich odpowiedzialny. Moja firma od 36 lat budowana jest tak, by jak najlżej przeszła przez sytuacje trudne, rynkowe kryzysy i spowolnienia. Chcę spać spokojnie, dlatego robię wszystko tak, by była bezpieczna, w miarę możliwości odporna na rynkowe kontynuujemy dobrą passę, również w zakresie wielkości realizowanych projektów inwestycyjnych. Do końca roku na ten cel przeznaczymy z pewnością ponad 100 milionów zł. W tym roku zamówiliśmy już kolejne maszyny do nowych hal na rok 2022, warte kilkanaście milionów euro, a następne duże zamówienia przed nami. To innowacyjne technologie, najnowsze na trudny 2021 rok dla nas był najlepszy w 36-letniej historii firmy i to pod każdym względem – i wielkości sprzedaży w kraju i za granicą oraz wyników finansowych. Zwiększamy swój udział na rynkach zagranicznych. Już dziś eksport stanowi ponad 80% naszej produkcji. A wciąż pracujemy nad tym, aby był jeszcze większy. Nie tylko poprzez inwestycje w moce produkcyjne, ale i wprowadzając nowości w ofercie. Wierzę, że wszystko co najlepsze jeszcze przed nami, a rok 2022 będzie dla nas kolejnym okresem wzrostów i szybkiego rok to trudny czas, jeżeli chodzi o zapewnienie niezbędnych surowców i komponentów do produkcji naszych wyrobów. Musimy mierzyć się z niedoborem podstawowego surowca, jakim jest drewno, oraz z dużymi wzrostami cen. Tymczasowe braki występują także w innym asortymencie wykorzystywanym do produkcji, jednak dzięki dobremu zarządzaniu mamy zbudowany duży zapas strategicznych komponentów, przez co firma dobrze radzi sobie w tej złożonej sytuacji. Co więcej, oprócz problemu z zakupem niektórych surowców bazowych, nasi dostawcy borykają się też z brakiem pracowników, co dodatkowo wydłuża terminy dostaw. Pomimo niedoborów, rynek budowlany w Polsce jest bardzo dynamiczny i ciągle rośnie, a w roku 2022 przewidywany jest rekord oddanych inwestycji mieszkaniowych. Prognozy mówią o ponad 280 tys. nowych mieszkań oddanych do użytku, co będzie najlepszym wynikiem od 40 lat. Z tych względów przygotowujemy się do zwiększonego popytu na produkty FAKRO między innym rozbudowując i wzmacniając moce produkcyjne. Kolejnym widocznym trendem na rynku jest termomodernizacja starszych obiektów. Bardzo często wiąże się to z wymianą stolarki pionowej czy dachowej, a sprzyjają temu różne programy rządowe jak chociażby program „Czyste powietrze” czy „Ulga termomodernizacyjna”. Do projektu termomodernizacji przygotowaliśmy się rzetelnie przez ostatnie miesiące i już uruchamiamy projekt RenoFit, czyli dostarczenie klientowi pełnego wsparcia w zakresie wymiany okien dachowych. Została także uruchomiona specjalna infolinia, która pomaga zainteresowanym klientom przeprowadzić proces wymiany. Oczywiście projekt wsparty jest także szkoleniami dla dystrybutorów, dekarzy i monterów. Pracujemy także nad wprowadzeniem nowych produktów, które wpisane są w filozofię zrównoważonego rozwoju, a kryje się pod tym dostarczanie energooszczędnych produktów, skonstruowanych z myślą o ich wpływie na nasze środowisko i wyprodukowanych z dbałością o budowlana mijający rok może zaliczyć do interesujących, każda gałąź z pewnocią oceni go trochę inaczej. Wszyscy zmagaliśmy się z dwoma problemami. Pierwszy to niedobory pracowników, spowodowane częściowo przez Covid, a co za tym idzie trudności z utrzymaniem ciągłości produkcji. Drugim były przerwane łańcuchy dostaw i problemy z dostępnością surowców i komponentów. Skala tego problemu jest ogromna i wcześniej niespotykana. Każda z firm musiała znaleźć własne rozwiązanie dla tej sytuacji, często działając nawet w trybie kryzysowym. My, jako Grupa OKNOPLAST, podeszliśmy do sytuacji elastycznie, podejmowaliśmy szybkie decyzje, szukaliśmy alternatyw, mieliśmy opracowane różne scenariusze uwzględniające zmienne warunki. Dla OKNOPLASTU mijający rok był niezwykle udany – to rok wzrostów, inwestycji, ale też wytężonej pracy. Przez cały czas rośnie zapotrzebowanie na nasze produkty, rozwijamy się na rynkach zagranicznych. Jesteśmy producentem, więc naszym zadaniem jest zapewnienie rosnącemu popytowi dostępności do gotowych produktów. Prognozy na nadchodzący rok są trudne do przewidzenia. Ciągle powstają nowe inwestycje, mamy pełny portfel zamówień, pracujemy nad nowymi produktami i rozwiązaniami. Jednak mamy świadomość, że wiele naszych planów jest uzależnionych od wydajności łańcucha zamówień, jego stabilności lub jej rok był niełatwy. Rosnące ceny półproduktów i surowców, takich jak drewno, stal, szkło, oraz pojawiające się braki w dostawach blachy czy mikroprocesorów – to wszystko sprawiło, że rok 2021 był dla nas wymagający. Z drugiej strony mieliśmy jednocześnie bardzo dużo zamówień, przypuszczalnie z powodu utrzymywania przez dłuższy czas starych cen i jedynie umiarkowanych podwyżek. Ta zwiększona liczba zamówień oraz trudna sytuacja rynkowa przyczyniły się do wydłużenia terminów naszych dostaw. Wyższe ceny materiałów i pracy, a w konsekwencji wyższe ceny nieruchomości i gorsze warunki ich kredytowania mogą sprawić, że w roku 2022 stopniowo będzie coraz mniej nowych inwestycji. Wysokie ceny energii spowodują, że inwestorzy jeszcze chętniej będą poszukiwać ciepłej stolarki budowlanej. Stąd nasze plany poszerzenia oferty energooszczędnych drzwi zewnętrznych o nowe wzory. W korzystnych cenach będziemy proponować bramy i drzwi o dobrej izolacyjności cieplnej. Jednocześnie zamierzamy też lepiej informować rynek i inwestorów o naszych rozwiązaniach dla domu inteligentnego. Chcemy pokazać, że jednostka centralna Smart Home HÖRMANN homee umożliwia nie tylko bardzo wygodne sterowanie napędami do naszych bram i drzwi za pomocą aplikacji lub sterowania głosowego. Ale także to, że po rozbudowie o dodatkowe moduły pozwala ona również na obsługę urządzeń działających w innych systemach, jak ZigBee, EnOcean lub Z-Wave. Dzięki temu przyłączać możemy różne urządzenia działające w technologii bezprzewodowej, jak np. rolety okienne czy instalacje alarmowe. To bardzo ułatwia życie. Wszystkie je możemy bowiem obsługiwać, korzystając tylko z jednego systemu sterowania i jednej końcem roku czeka nas czas predykcji i podsumowań. Pandemia zmieniła priorytety biznesu, stała się pewnego rodzaju testem ludzi i firm, egzaminem naszych zdolności adaptacyjnych i odporności na zmiany wyjątkowo wrażliwego rynku. Przerwane łańcuchy dostaw, potrzeba szybkiego reagowania i podejmowania działań to jedne z wielu wyzwań postawionych przed naszą branżą. Rok 2021 pokazał, że do wszelkiego planowania i prognoz lepiej podchodzić z dystansem i dużą wszystkich 2022 rok jest wielką niewiadomą, ale sądząc po obserwowanych na rynku nastrojach, wiemy, że branża budowlana nie zwalnia tempa i nie traci na dynamice. Dzięki dobrej współpracy i jasnej komunikacji, nawet sytuacje kryzysowe, mogą przynieść pozytywne skutki dla naszych firm. Zawirowania na rynku surowców, rosnące ceny wpłynęły na naszą komunikację z rynkiem. Postawiliśmy na pełną transparentność polityki cenowej, zawsze uprzedzaliśmy inwestorów o zmianach cen, dzięki czemu mieli szansę podjąć racjonalne decyzje. Najlepszym dowodem na skuteczność podjętych działań są wypełnione portfele zamówień i kalendarze montażowe. W naszym przypadku niewątpliwy wpływ na to ma również dynamicznie rozwijający się projekt KRISHOME. W 2021 roku do sieci dołączyło 10 Salonów, oferujących produkty z linii HOME prywatnym inwestorom. Cieszy nas, że idea zapewnienia klientowi gwarancji spokoju, tak ważna we współczesnych czasach, spodobała się tak wielu firmom. Jest to dla nas znak, że nasze starania przynoszą wymierny efekt, a liczba zadowolonych inwestorów wybierających stolarkę KRISPOL ciągle mijającym roku cała branża kontynuowała silny trend wzrostowy – to z pewnością pozytywnie wpłynęło na wyniki i budowanie fundamentów dla dalszego rozwoju i inwestycji. Z drugiej strony przyszło nam mierzyć się z problemem ograniczonej dostępności surowców oraz gigantycznym wzrostem kosztów energii. Przed producentami stanęły wyzwania środowiskowe podyktowane polityką klimatyczną UE, w postaci ograniczenia emisyjności CO2 procesów produkcji, transportu czy odpowiedzialnej gospodarki odpadami. W całym roku odnotowaliśmy rekordową inflację producencką, pociągającą za sobą podwyżkę cen w wielu gałęziach przemysłu, w tym w sektorze stolarki. Z kolei inflacja konsumencka zmusiła NBP do podniesienia stóp procentowych, co z pewnością zahamuje trend wzrostowy w kolejnych latach. Niemniej, nadal widać spory potencjał niezaspokojonego popytu, więc w 2022 roku spodziewamy się kontynuacji wzrostu zapotrzebowania na szkło, w tym szyby dwukomorowe, zwłaszcza w segmencie renowacji. Motorem napędowym dla rynku jest już nie tylko chęć poprawy jakości życia i mieszkania, ale również rosnąca świadomość ekologiczna inwestorów, co w powiązaniu z bardziej wymagającymi warunkami technicznymi, które obowiązują od stycznia 2021, bez wątpienia poprawi efektywność energetyczną budynków i komfort ich użytkowników. Obserwujemy też dynamiczny wzrost lekkiego budownictwa prefabrykowanego i nowych, obiecujących technologii BIPV w branży szkła, jak perowskity czy kropki SAINT-GOBAIN Glass realizujemy nasz nadrzędny cel „Making The World a Better Home”, a w nowy rok wchodzimy z nowym planem strategicznym „Impact & Grow” z założeniem podkreślenia naszego przywództwa w zakresie zrównoważonego rozwoju, wydajności energetycznej budynków oraz ochrony środowiska. W 2022 roku będziemy kontynuować projekty ograniczenia emisji CO2 we wszystkich naszych zakładach, zwiększenia udziału stłuczki szklanej z recyklingu w procesie produkcji szkła, a także wprowadzenia do oferty nowych rozwiązań, spójnych z naszą wizją lepszego świata i chroniących budowlana, podobnie jak inne segmenty gospodarki, mierzy się obecnie z wieloma wyzwaniami. Znajdujemy się w sytuacji pandemicznej, a równolegle do tego od wielu już lat mierzymy się z bardzo szybko zachodzącymi zmianami klimatycznymi. Wielu producentów materiałów budowlanych intensywnie przygotowuje bardziej energooszczędne i neutralne dla środowiska portfolio to rok bardzo podobny do ubiegłego – pełen wyzwań i dynamicznego rozwoju branży budowlanej. Globalny trend oszczędzania energii i zrównoważonego budownictwa obserwowany we wszystkich strefach klimatycznych jest w dzisiejszych czasach jedyną, możliwą drogą rozwoju i doskonale wpisuje się w wartości oferowane przez SWISSPACER oraz całą grupę SAINT-GOBAIN. Potwierdzeniem tego są nasze produkty. Ciepłe ramki dystansowe SWISSPACER – bo o nich tu mowa – jako jeden z najważniejszych komponentów izolacyjnych nowoczesnych okien nie są już instalowane jak kilka lat temu tylko w najdroższych oknach klasy premium. Ramka obecnie dostępna w zasadzie w każdym zakresie cenowym i każdej linii produktowej okien. To aktualnie absolutny standard rynkowy. Wszystko wskazuje na to, że trend ten będzie dalej się intensywnie rozwijał i za kilka lat okna bez ciepłych ramek przestaną być oferowane, ponieważ nie będzie na nie globalnym ujęciu zaostrzone wymagania związane z oszczędnością energii, jakie zaczną obowiązywać od 2022 roku, na pewno wpłyną na średni koszt budowy domu, jednak warto zauważyć, że technologie, które pozwalają uzyskać takie parametry, są już dawno dostępne na rynku. W tym ujęciu nie są one nowością, której wdrożenie na rynek wymagałoby dużo większych nakładów. Na przykład okna w systemach Schüco bez trudu osiągają współczynnik przenikania ciepła na poziomie 0,9 W/ (m2 K), a nawet znacznie lepszy. Co więcej, z naszych obserwacji wynika, że klienci już od kilku lat wybierają stolarkę, która cechuje się wyższą izolacyjnością cieplną niż wymaga obowiązujące prawo. To racjonalna decyzja wynikająca z czystej kalkulacji ekonomicznej. Inwestorzy mają świadomość, że zakup cieplejszego okna szybko spłaci się w postaci niższych rachunków za energię, której ceny stale wyzwania branży w 2022 roku dla konsumentów, a także producentów to wzrost cen materiałów budowlanych oraz usług. Dużym problemem jest w tej kwestii brak przewidywalności – to zdecydowanie utrudnia planowanie i realizację budów. Dlatego szczególnie cieszę się, że firma VELUX utrzymała stałe ceny okien dachowych przez cały 2021 rok. Rynek jest rozgrzany i rozpoczęte inwestycję zapewne będą zakończone. Natomiast podniesione stopy procentowe i ogólne wyższe koszty już trochę zniechęcają inwestorów do rozpoczynania nowych projektów. Odnośnie oferty, mamy dobre produkty w konkurencyjnych cenach o wielu przydatnych funkcjach. Nie planujemy dużych zmian w naszym portfolio, ale jak co roku, pojawią się nowości, niestety nie mogę zdradzić jakie. W naszych działaniach będziemy koncentrować się na skróceniu terminów dostaw okien dachowych VELUX, tak aby były one dostępne w 48 godzin, tak jak to miało miejsce przed pandemią. Niezmiennie będziemy zachęcać też do podjęcia trudu renowacji i wykorzystania poddasza jako świetnego miejsca do życia i mieszkania dla całej rodziny. Mamy też ambitne plany związane z oszczędnościami energii i dalszą zieloną transformacją naszej firmy. W 2022 roku życzymy Państwu samych trafnych decyzji oraz rychłego zamieszkania w wymarzonych domach i mieszkaniach pełnych światła ubiegłym roku branża stolarki okienno-drzwiowej, podobnie jak wiele innych gałęzi z obszaru budownictwa, mierzyła się z szeregiem wyzwań spowodowanych sytuacją epidemiczną. Dotyczyło to zarówno zakłóceń w łańcuchu dostaw, jak i podwyżek cen poszczególnych elementów, z których powstają okna i drzwi. Wzrost cen dotyczył profili, szyb, okuć oraz innych akcesoriów. Pomimo ogólnych problemów na rynku nasza firma stale produkuje i w pełni realizuje zamówienia od klientów. Nasi dostawcy, którymi są duże międzynarodowe przedsiębiorstwa, cały czas deklarują gotowość dostaw. Jako firma działająca w segmencie Premium zadbaliśmy także i o to, aby konsumenci mieli duży wybór rozwiązań dopasowanych do ich potrzeb. Wprowadziliśmy do oferty nowe drzwi tarasowe podnoszono-przesuwne, które są dostępne w dwóch wersjach. Jeśli chodzi o perspektywy na rok 2022, stale monitorujemy i analizujemy segment domów jednorodzinnych, do którego głównie trafiają nasze produkty. Widzimy tu dużą dynamikę budów rozpoczętych w roku 2021 oraz bardzo pozytywną dynamikę wydanych pozwoleń na budowę. Jest to sygnał, że Polacy chcą mieszkać we własnych domach, co przełoży się na wzrost zainteresowania zakupem okien i drzwi do domów budowanych w roku 2022. Dodatkowo popyt na rynku będzie stymulowany dzięki programom wykorzystującym fundusze europejskie, mającym na celu poprawę efektywności energetycznej już istniejących budynków mieszkalnych, poprzez wymianę okien i drzwi na modele bardziej bieżącym roku nasza firma ma w planach podniesienie mocy produkcyjnych w obszarze szklenia, wprowadzenie do oferty nowych systemów podnoszono-przesuwnych oraz poszerzenie funkcjonalności drzwi zewnętrznych się rok 2021 był ogromnym wyzwaniem dla firm produkcyjnych. Globalna gospodarka była wielokrotnie zamrażana i odmrażana, pojawiały się problemy z dostępnością surowców, a gdy już można było je kupić – ich cena drastycznie rosła. Firma, aby utrzymać płynność finansową, musiała wykazywać się dużym refleksem oraz roztropnością przy podejmowaniu decyzji biznesowych. Jesteśmy firmą polską, ale funkcjonujemy w pełni w otoczeniu międzynarodowym, dlatego analizujemy sytuację nie tylko na rynku krajowym, ale również poza naszymi nadzieję, że w roku 2022 będzie utrzymywał się popyt na materiały budowlane oraz że ustabilizują się ceny kupowanych przez nas surowców, głównie poprzez zmniejszanie się barier podażowych. Z drugiej strony niepokoją nas zapowiedzi znacznych wzrostów cen chociażby energii. Mimo wszystko jako firma z ponad 30-letnim doświadczeniem wkraczamy z optymizmem w Nowy Rok, tym bardziej, że rozpoczniemy go w nowej siedzibie głównej, której powstanie jest zwieńczeniem największej w historii firmy rozbudowy. Dziś produkujemy na 270 tysiącach metrów kwadratowych i dostarczamy nasze bramy, okna, drzwi i ogrodzenia do ponad 30 krajów na całym świecie. W roku 2022 mamy w planach dalsze wzbogacanie naszej oferty produktowej, tak aby zaspokoić wszelkie oczekiwania naszych 2021 dla całej branży był trudny. Był także rokiem pełnym wyzwań i niepewności. Budownictwo nadal funkcjonuje w warunkach umiarkowanego spowolnienia inwestycyjnego, choć na polskim rynku wciąż utrzymuje się wysoki popyt na materiały budowlane. Wykonawcy, mając na uwadze rosnące ceny produktów, robią zapasy. Niestety konsumenci nadal muszą liczyć się w podwyżkami cen chemii Grupy są jednak zadowalające, pomimo że w ubiegłym roku bardzo mocno dał nam się we znaki wzrost kosztów surowców i problemy z ich dostępnością, co przełożyło się na spadek rentowności całej produkcji. Odczuwamy także problemy w globalnych łańcuchach dostaw, czyli np. brak komponentów do maszyn. Mimo tych problemów Grupa Atlas prowadzi kilka procesów inwestycyjnych mających na celu podniesienie wydajności produkcji, a tym samym konkurencyjności na rynku. Firma chce ponadto realizować ekoinwestycje, stąd np. rozpoczęto modernizację systemów ATLAS odnotowała także wzrost dynamiki sprzedaży zagranicznej - w tym obszarze w stosunku do ubiegłego roku mamy wyraźny wzrost przychodów, mimo pandemii COVID i związanych z nią obostrzeń. Firma kontynuuje sprzedaż do wszystkich 32 krajów, do których dotychczas eksportowała swoje produkty, a także weszła na nowy rynek w Uzbekistanie. Grupa Atlas planuje w najbliższym miesiącach rozwój zespołu eksportowego. Firma już rozpoczęła proces rozbudowy zespołu pod kątem obsługi klienta, a także będzie poszukiwać pracowników wyższego szczebla. W 2022 roku Atlas planuje kolejne etapy ekspansji na rynki azjatyckich. Cały czas Grupa będzie również rozwijać swoją działalność w Rumunii, gdzie w przyszłym troku wejdzie w fazę realizacji plan budowy nowej 2021 rok był kolejnym bardzo trudnym rokiem nie tylko dla branży styropianowej, ale również dla całego sektora budowlanego w Polsce. Wszystkie nasze decyzje i działania podejmowane były w warunkach niepewności i szeregu niewiadomych. Zmagaliśmy się z brakiem surowca i szalejącymi podwyżkami jego cen, nieterminowymi dostawami, wzrostem cen energii, kosztów transportu oraz wszelkich innych zakupów. Pandemia, a właściwie spowodowane nią ograniczenia pracy urzędów wpłynęły również na opóźnienie produkcji w nowo uruchomionym zakładzie w Grodkowie. Jednak mimo tych wszystkich trudności, podsumowując miniony rok, cieszymy się z uzyskanych efektów. Firma Austrotherm osiągnęła lepsze wyniki finansowe, niż zakładaliśmy na początku roku. Ogromny wpływ na naszą aktualną sytuację miała stosowana od lat, stabilna polityka firmy i zaangażowanie wszystkich pracowników. Szanując i doceniając naszych dotychczasowych odbiorców, postawiliśmy na zaspokajanie krajowych potrzeb styropianowych, mimo że wiązało się to z koniecznością odmowy przyjmowania korzystniejszych cenowo zamówień z do przewidywań sytuacji w 2022 roku, to tym razem nie pokuszę się o żadne prognozy. Chcielibyśmy móc jedynie w pełni wykorzystać nasze moce produkcyjne. Jak zwykle będziemy dbać o naszych odbiorców i pracowników, którzy stanowią nasz największy kapitał. Mamy także przygotowany nowy „szary produkt” do wprowadzenia na rynek, ale w sytuacji nieustannych braków szarego polistyrenu, wolimy się skupić na dotychczasowym asortymencie. To czego nam wszystkim brakuje, to stabilność cen. Tego sobie i wszystkim życzę, poza oczywiście, dobrym rok nie był zbyt łaskawy dla nas wszystkich. Pandemia w bezprecedensowy sposób wpłynęła na funkcjonowanie wielu branż, powodując spore zamieszanie na rynku chemii budowlanej. Wzrost zapotrzebowania na surowce, przy jednoczesnych ograniczeniach w ich dostępności spowodowały problemy z dostępnością niektórych towarów. W efekcie doszło do sytuacji, w której popyt przewyższył podaż. Ceny surowców, energii i paliw rosły nieprzerwanie cały rok, co miało znaczący wpływ na koszty wytworzenia produktów, a co za tym idzie wzrosty ich cen. Całości dopełniały kolejne fale COVID, których skutki boleśnie odczuliśmy w szczególności w zakładach produkcyjnych, gdzie utrzymanie ciągłości produkcyjnej przy brakach personalnych wymagało wprowadzenia wielu zmian i nowych 2022 r. należy spodziewać się dalszego wzrostu cen surowców, a co za tym – kolejnych podwyżek cen materiałów budowlanych. By zwiększyć wydajność działań, ale także optymalizować koszty, będziemy podejmować projekty z zakresu automatyzacji procesów produkcyjnych, a także rozwoju narzędzi informatycznych. Pomimo napotykanych trudności, nadal będziemy pracować nad rozwojem produktów poprawiających klimat w pomieszczeniach oraz wspierających zdrowie mieszkańców, takich jak systemy wykończenia ścian wewnętrznych Baumit Klima czy Baumt Ionit. Na bieżąco prowadzimy badania w tym zakresie w parku badawczym Baumit Viva, który jest największym tego typu przedsięwzięciem w 2021 właśnie się zakończył. Pomimo tego, iż wciąż funkcjonujemy w pandemicznej rzeczywistości podsumowujemy go rekordowym wynikiem, który pozwala optymistycznie prognozować kolejne miesiące. W raporcie o zrównoważonym rozwoju za rok 2020 zadeklarowaliśmy neutralność węglową do 2050 roku. Pracujemy nad redukcją emisji, zużycia wody i wdrożeniem odnawialnych źródeł energii, a flota H+H już dziś składa się głównie z pojazdów hybrydowych. Jednym z priorytetów naszych obecnych i przyszłych działań jest troska o środowisko. Beton komórkowy i silikaty H+H bazują na naturalnych surowcach: piasku i wodzie, proces produkcji jest zamknięty (odpady produkcyjne w 100% poddajemy recyrkulacji), a źródła ciepła do procesów produkcji zmieniamy z węgla na gaz. Nad naszymi fabrykami nie ma też pyłów – z kominów wydobywa się para wodna, zaś kotłownie są na bieżąco dumą jest pilotażowa inwestycja – pierwszy w Europie hybrydowy zakład H+H w Redzie. W ramach jednej infrastruktury będą funkcjonowały już w drugiej połowie 2022 dwie linie produkcyjne: betonu komórkowego (działająca dotychczas) i silikatów (nowa linia produkcyjna).Głównym wyzwaniem przyszłego roku i kolejnych lat będzie dostosowanie mocy produkcyjnych do aktualnych potrzeb, celem zachowania relacji popyt-podaż oraz ścisła kontrola procesów produkcji ze względu na rosnące koszty energii i surowców, a także emisji CO2. Istotna będzie troska o pracowników ze względu na odczuwalne braki wykwalifikowanych ludzi w przemyśle materiałów postawiła nas wszystkich w niespodziewanych okolicznościach i trudno dziś przewidzieć, co się może wydarzyć i jak to wpłynie na gospodarkę, w tym produkcję budowlano-montażową. Nasze wyniki za rok 2021 możemy uznać za zadowalające, choć dla całej branży budowlanej był to z pewnością niełatwy czas. Producenci zmuszeni byli do zmierzenia się z dramatycznymi wzrostami cen surowców, energii, gazu, paliw a w dalszej kolejności transportu i oczywiście z koniecznością regulacji płac. Takiej dynamiki cen dawno już nie ma remedium na zaistniałą sytuację, ale wiemy, że nie możemy biernie obserwować zmian. Jako producenci materiałów budowlanych będziemy szukać szans i możliwości odnalezienia się w nowej rzeczywistości. W każdej, nawet najtrudniejszej sytuacji stawiamy na rozwój, dążymy do automatyzacji procesów produkcyjnych, eliminacji ciężkiej pracy fizycznej, poprawy bezpieczeństwa, pracujemy też nad ograniczeniem zużycia energii i jej wytwarzania ze źródeł ekologicznych. Oczywiście pracujemy również nad rozwojem produktów, by ich parametry nadążały za oczekiwaniami klientów i były dostosowane do wymogów formalnych. W tym celu rozwijamy zakładowe laboratoria i współpracujemy z wieloma placówkami badawczymi oraz uczelniami technicznymi. Produkty z oferty Leier Polska kierowane są bowiem do najbardziej wymagających klientów i jako takie poddawane są nieustannej kontroli jakości. Pozwala to budować zaufanie do firmy i jej wyrobów, a wpływa pozytywnie na relacje z partnerami. Nadrzędną zasadą w firmie Leier jest reinwestowanie zysków z działalności w budowę nowych zakładów i linii technologicznych. Dzięki temu w ubiegłym roku zakład w Malborku poszerzył asortyment produkowanych wyrobów o szeroką gamę płyt tarasowych i chodnikowych z betonu. Z kolei na terenie cegielni w Sierakowicach k. Gliwic również w 2021 roku została uruchomiona nowoczesna wytwórnia materiałów z betonu wibroprasowanego. Będzie ona dostarczać na lokalny rynek wysokiej jakości kostkę brukową – także w klasie premium, krawężniki i pustaki z betonu lekkiego. W nadchodzącym sezonie, w 2022 roku skupimy się na aktywnej pracy w celu zwiększenia naszej obecności na rynku. Zamierzamy nie tylko podtrzymać współpracę ze sprawdzonymi partnerami, ale i pozyskać nowych klientów. Doświadczony zespół zaangażowanych pracowników jest gotowy odpowiedzieć na wyzwania i pokonać trudności, jakie dziś widać na horyzoncie. Uważam, że realizowana przez nas konsekwentnie od lat polityka zrównoważonego rozwoju pozwoli nam na osiągnięcie zamierzonych celów w 2022 ubiegłym roku rynek budowlany został wszystkim zdominowany przez pandemię i jej skutki. Jako ROCKWOOL poradziliśmy sobie z nimi, wszystkie elementy zabezpieczeń, procedur, które wprowadziliśmy sprawdziły się. Biznesowo praktycznie nie odczuliśmy następstw Covid-19, a nasza pozycja rynkowa w 2021 roku nieco wzrosła. Ponadto przeprowadziliśmy wszystkie plany inwestycyjne, które były zamierzone. Projekty zostały wdrożone zgodnie z oczekiwaniami lub są w trakcie które płyną z rynku, pozwalają wnioskować, że pierwsza połowa roku powinna być bardzo pozytywna i przypominać ubiegły rok. Jeżeli chodzi o drugą , to rodzi się pytanie: na ile presja inflacyjna, którą odczuwamy w różnych obszarach, a w materiałach budowlanych w szczególności, oraz problem deficytu siły roboczej – mogą odbić się na indywidualnych klientach, co w konsekwencji oznacza wstrzymanie bądź opóźnienie niektórych inwestycji. Na to pytanie bardzo trudno dzisiaj odpowiedzieć. Niemniej jednak my szykujemy się na mocny rok, wszystkie nasze przygotowania idą w tym mógłbym rzec, że właśnie w niezmienności tkwi nasza siła – nasze produkty są wytwarzane jak niegdyś i to jest ich siłą i przewagą dziś na rynku. Choć oczywiście wiele zmieniamy – poprawa parametrów, poprawa efektowności produkcji to są kluczowe aspekty. W 2021 roku wprowadziliśmy nowe portfolio produktów do izolacji poddaszy i ścian działowych, które bardzo szybko zostało zaadaptowane przez rynek i cieszy się ogromną popularnością. Skłamałbym, że na tym poprzestajemy. Wciąż pracujemy nad tym jak najlepiej dopasować produkty do zmieniających się oczekiwań zarówno inwestorów, jak i wykonawców czy architektów. Jednak dziś kluczowe staje się sprostanie wyzwaniom jakie daje nam współczesny świat, a nasze rozwiązania są odpowiedzią na tą budowlana, tak jak wiele innych sektorów, w 2021 roku odczuła problemy z terminową dostawą i wzrostem cen surowców. Sytuacja ta miała bezpośredni wpływ na rosnące ceny materiałów budowlanych Mamy nadzieję, że mimo kolejnej fali pandemii w 2022 roku rynek surowców ustabilizuje się, a rynek budowlany zacznie się normalizować. Nasza firma, niezależnie od tych trudności, stawia na konsekwentny, stały rozwój. W październiku 2021 zakupiliśmy 100% udziałów w przedsiębiorstwie Majster-Pol produkującym materiały do systemów ociepleń, tynki, farby, kleje itp. Dołączenie mazowieckiej firmy do Termo Organiki wzmacnia naszą pozycję rynkową i pozwala realizować budowę pozycji lidera branży nie tylko w Polsce, ale również w Europie. TERMO ORGANIKA wchodzi w skład Grupy Soprema, która ma zakłady produkcyjne w Europie, Ameryce Północnej i Azji. Zależy nam by, stale podnosić jakość naszych produktów i systemów ociepleń, również poprzez konsekwentne rozwijanie synergii między firmami grupy Soprema. Taka polityka zapewnia klientom coraz lepsze rozwiązania oraz zwiększa nasz potencjał rynkowy. W 2022 roku planujemy nadal rozwijać sprzedaż Kompletnego Systemu Ociepleń Termonium, który już w mijającym roku zdobył uznanie wśród inwestorów. Chcemy, by nasz System Termonium, którego najważniejszym elementem jest grafitowy styropian Termonium o współczynniku – lambda 0,031 W/mK stał się budowlanym hitem roku. Kupując system Termonium, klient ma zagwarantowaną ochronę termiczną domu, wykonaną z elementów o najwyższych parametrach, które nie tylko są optymalnie dopasowane, ale się wzajemnie uzupełniają. Zastosowanie systemu może ograniczyć koszty ogrzewania nawet o kilkadziesiąt procent, zapewniając oszczędność kilku tysięcy złotych rocznie w przypadku ocieplenia domu jednorodzinnego. Do tego zapewnia zdrowy mikroklimat i komfort 2021 już za nami. Dla branży materiałów izolacyjnych był to z pewnością rok pełen wyzwań, związanych z trwającą pandemią i wynikającym z niej ograniczeniami. Pandemia wpłynęła istotnie na łańcuch dostaw materiałów, surowców i komponentów. Widoczny był także skokowy wzrost cen surowców, energii i transportu, mający bezpośredni wpływ na ceny materiałów izolacyjnych. W przypadku URSA Polska dokładaliśmy starań, aby ograniczyć wpływ tych efektów na ciągłość naszej produkcji i sprostać oczekiwaniom naszych klientów. Niemniej, to co nas zaskoczyło, to wzmożone zapotrzebowanie na materiały izolacyjne przekraczające możliwości produkcyjne branży. Obecnie sytuacja z dostępnością produktów izolacyjnych zaczyna się stabilizować, ale przewidujemy, że dwa lub trzy kwartały 2022 roku, będą charakteryzowały się podobnym poziomem zapotrzebowania na materiały izolacyjne, jak miało to miejsce w roku ubiegłym. Z roku na rok widzimy zwiększającą się świadomość naszych klientów w kontekście ważności izolacji termicznej domów i jej wpływu na ograniczanie kosztów energii przy późniejszym użytkowaniu budynku. Wielu z nich już teraz buduje domy w standardach niskoenergetycznych lub zeroenergetycznych, wyprzedzając obecnie obowiązujące normy. Już teraz wiemy, że w najbliższych latach ten trend będzie się utrzymywał, dlatego intensywnie przygotowujemy się na nowe wyzwania z naszymi rok był pełen wyzwań, związanych z koordynacją łańcucha dostaw w wielu segmentach i branżach, również w branży grzewczej. Braki komponentów i surowców na rynkach światowych stały w sprzeczności ze zwiększonym zapotrzebowaniem na urządzenia grzewcze, także te oznaczone naszymi markami: De Dietrich i Baxi. Na bieżąco podejmowaliśmy wysiłki, aby przy zwiększonym popycie na kotły, podgrzewacze i pompy ciepła utrzymać ciągłość planowanych dostaw. Zapewnienie sprawnej realizacji zamówień było w 2021 roku największym wyzwaniem nie tylko w BDR Thermea, ale w całej branży. Szczęśliwie dzięki wzmożonej pracy działów zakupowych udawało się w dużym stopniu sprostać temu że mimo zapowiadanych dalszych wzrostów cen surowców, rozpoczynający się rok będzie bardziej stabilny i przewidywalny niż 2021, a sytuacja pozwoli nam skupić się na rozwoju i wprowadzaniu do oferty nowych produktów. Chcemy w dalszym ciągu mieć swój znaczący udział w transformacji energetycznej i troszczyć się o zdrowie Polek i Polaków, oferując urządzenia, których sposób działania jest ekologiczny i wykorzystuje w jak największym stopniu odnawialne źródła energii. Stąd w 2022 roku wzrośnie udział urządzeń z segmentu OZE w naszej ofercie. W Polsce skupimy się na rozwoju technologii powietrznych pomp ciepła typu monoblok oraz tych wykorzystujących bardziej ekologiczny czynnik chłodniczy R32. Z kolei jako BDR Thermea Group będziemy kontynuować badania i projekty związane z zasilaniem wodorem kotłów ogrzewających budynki. Prowadzone obecnie przez BDR Thermea oraz konsorcjantów wspólne testy polowe na kilku realnie działających osiedlach mieszkaniowych w Wlk. Brytanii, Niderlandach i Niemczech udowadniają, że to właśnie wodór jest paliwem przyszłości, które obok odnawialnych źródeł energii pomoże naszemu środowisku naturalnemu i nam, ludziom, zachować bezpieczeństwo i 2021 był rokiem zdecydowanie szalonym, a jednocześnie rekordowym pod względem produkcji i sprzedaży. Jako lider produkcji zbiorników do wody deszczowej i oczyszczalni ścieków musieliśmy sprostać zwiększonemu popytowi na nasze produkty, zmagając się równocześnie z niestabilną sytuacją na rynku tworzyw i innych komponentów niezbędnych do produkcji. Dodatkowym wyzwaniem była i jest rozbudowa naszej fabryki w Rokietnicy k. Poznania, dzięki której zwiększymy możliwości produkcyjne o 80%!W roku 2022 spodziewamy się podobnego trendu, jak w 2021 roku. Program „Moja woda” spowodował znaczący wzrost zainteresowania zbiornikami do wody deszczowej. Wiele osób zauważyło, że posiadanie takiego zbiornika nie tylko jest ekologiczne, ale również ekonomiczne. Na rynku pojawiło się wiele firm oferujących i promujących małą retencję, a to w dłużej perspektywie tworzy modę na takie rozwiązanie. Wielu rodaków postanowiło również zakupić nieruchomości – domy lub działki. Część z nich nie mając dostępu do kanalizacji musi poradzić sobie ze ściekami we własnym zakresie. Dziś posiadanie szamba jest bardzo drogie i przede wszystkim niewygodne w użytkowaniu. Alternatywą są wysokowydajne małe systemy oczyszczania ścieków – przydomowe biologiczne oczyszczalnie. Czas na tym polu działa na naszą korzyść, ponieważ klienci, firmy handlowe, projektanci i instalatorzy mają dość niskiej jakości produktów (systemów) i coraz częściej wybierają produkty z wyższej półki. Rok 2022 będzie zdecydowanie czasem rozwoju. W połowie roku planu jemy uruchomić dodatkowe maszyny do produkcji zbiorników z polietylenu, a na przełomie III i IV kwartału nowe części administracyjno-biurowe. Wprowadzamy również nowy typoszereg zbiorników do wody deszczowej oraz jeszcze mocniej stawiamy na działania online. Zakładamy również intensyfikację działań eksportowych, stawiając na nowe rynki Europy Centralnej i z najpoważniejszych wyzwań, przed którym stanęła firma VIESSMANN w 2021 roku była troska o jej najcenniejszy „skarb”, czyli zespół pracowników. Fakt, że udało nam się skutecznie zadbać o dobrą kondycję psychiczną i fizyczną pracowników uważam za największy sukces minionych 12 miesięcy. Niemniej istotne było utrzymanie silnych i partnerskich relacji z naszymi partnerami – zwłaszcza w czasie ogromnej niepewności i utrudnień wynikających z trwającej pandemii. Połączenie obu tych osiągnięć zaowocowało uzyskaniem historycznie najlepszego wyniku sprzedażowego VIESSMANN w Polsce. Niezmiernie cieszy fakt, że 30 lat pracy i energii poświęconej na edukację i pogłębianie świadomości ekologicznej – przyniosły efekty i zmieniły branżę grzewczą! Jestem dumny z tego, że nasza firma jako pionier i światowy lider rozwiązań opartych na odnawialnych źródłach energii miał w tej zmianie swój udział. Nie mam wątpliwości, że rok 2022 przyniesie ze sobą równie ambitne wyzwania, takie jak transformacja energetyczna w kierunku odnawialnych źródeł energii, rozwój wirtualnej komunikacji i rozpoznawania bezpośrednio potrzeb klienta, czy zmiana pokoleniowa klientów. Szczególnie, że jako główny cel wyznaczyliśmy sobie tworzenie klimatu dla przyszłych pokoleń. Aby to osiągnąć, będziemy stawiać przede wszystkim na dynamiczny rozwój technologii przyjaznych środowisku oraz zrównoważony wzrost. VIESSMANN zrobił już kolejny ważny krok w tym kierunku. Firma przedstawiła swój pierwszy raport klimatyczny na COP26 w Glasgow i zobowiązała się do redukcji emisji pochodzącej z produkcji oraz swoich produktów zgodnie ze ścieżką 1,5°C określoną w porozumieniu paryskim z 2015 roku. Transformacja energetyczna to największe wyzwanie naszych czasów. I jesteśmy na nie gotowi!Sytuacja epidemiologiczna na świecie cały czas jest dynamiczna. W branży budowlanej głównym problemem były opóźnienia w dostawach oraz wzrost cen surowców, co automatycznie doprowadziło do aktualizacji cenników. My jako firma zdołaliśmy przebrnąć przez te trudności właściwie bez problemów i rok 2021 okazał się dla nas bardzo korzystny. Sprzedaż oraz przychody wzrosły w porównaniu do roku poprzedniego. Sprzyjała nam koniunktura oraz stale rosnący popyt. Ogromne zainteresowanie nie dotyczyło tylko budownictwa indywidualnego, ale również projektów przemysłowych i dużych inwestycji. Tak duże zlecenia dają nam nadzieję na bezpieczny przyszły rok. Oczywiście ograniczają nas pewne okoliczności, jak np. dostępność wykonawców. Już teraz terminarze większości z nich są zapełnione, dlatego niekoniecznie spodziewamy się wzrostu sprzedaży, ale z pewnością aktualny poziom zostanie utrzymany. Na pewno nie zamierzamy zwalniać tempa – już mamy zaplanowane kolejne inwestycje na 2022 rok. Również pracujemy nad kolejnymi nowościami produktowymi, więc nasza oferta na pewno się rozszerzy o nowe propozycje. Jesteśmy przygotowani na przyszłoroczne budowlany mierzy się w ostatnim czasie z wieloma wyzwaniami. Bardzo mocno zauważalne są wahania dotyczące kosztów produkcji oraz cen surowców. W konsekwencji materiały, które dawniej były najtańsze, na przykład stalowe pokrycia dachowe, są aktualnie najdroższe. Kilkukrotnie zwiększył się też koszt drewna i materiałów drewnopodobnych. Dodatkowo wciąż obserwujemy stały wzrost cen usług dekarskich. Wszystko wskazuje na to, że również w nadchodzącym roku sytuacja będzie skomplikowana. Równocześnie problemem dla branży będzie brak surowców. Na ten moment popyt na nie jest olbrzymi i nic nie zapowiada zmiany w 2022 roku. Dla wielu firm wyzwaniem może być znalezienie niezbędnych surowców, co przełoży się na niedobory więcej, nadchodzący rok będzie czasem olbrzymich zmian w trendach dominujących na rynku. Widać wyraźny zwrot w kierunku rozwiązań nowoczesnych – dachówek płaskich i półpłaskich. Dlatego firma CREATON Polska ma w swojej ofercie przygotowane dla klientów nowości. Warto wymienić chociażby oryginalną pod kątem designu dachówkę KODA, wielkoformatową ceramiczną SIMPLĘ czy minimalistyczny model mojej ocenie mijający rok był najbardziej nieprzewidywalny od 1989 roku. Szalejące ceny surowców, nieproporcjonalny do możliwości produkcyjnych wzrost popytu oraz bardzo niestabilna sytuacja na rynku pracy. To chyba najważniejsze elementy określające to, z czym musiały się zmierzyć firmy z naszej branży. Obecnie sytuacja jest stosunkowo stabilna, ale relatywnie do roku poprzedniego musimy się liczyć z wyższym poziomem cenowym i niższym popytowym niż przed rokiem. Niestety wszystko wskazuje na to, że nie ma szans na powrót do cen sprzed kryzysu popytowego. Wszystkie dostępne dane ekonomiczne wskazują, że liczba oddawanych mieszkań po winna pozostać w roku 2022 na porównywalnym poziomie. Oznacza to, że popyt po szoku cenowym powinien powrócić na wysoki poziom. Oceniam jednak, że w branży dachowej może to nastąpić nie wcześniej niż za kilka 2021 pokazał nam, jakie mamy słabe punkty w organizacji i co powinniśmy zmienić, aby sprostać nowym wyzwaniom. Na poziom cen surowców i inflację nie mamy wpływu, ale oddziałujemy na organizację pracy, optymalizację kosztów operacyjnych i sposób obsługi sieci dystrybucji. Obecny czas to dobry moment na konsolidacje i fuzje, ale nie jestem pewien, czy mentalnie jako branża do tego budowlana w 2021 roku musiała zmierzyć się z wieloma problemami. Najważniejszym z nich był bez wątpienia COVID i jego skutki, tj. zerwane łańcuchy dostaw, drastyczne wzrosty cen surowców – w naszym wypadku PP, PE i dodatków do nich oraz cen stali, opóźnienia budów, a także ograniczenia w dostawach materiałów rok również nie napawa optymizmem. Na rynku – naszym zdaniem – nadal będą występować turbulencje związane z płynnością dostaw, zapowiadany jest skokowy wzrost cen materiałów budowlanych, wynikający ze wzrostu cen energii elektrycznej i gazu, które w połączeniu ze wzrostem kosztu kredytu mogą wywierać negatywny wpływ na decyzje inwestorów. Wchodzimy więc w rok 2022 z dużą liczbą rozpoczętych budów, nowym prawem budowlanym, pozwalającym na budowę małych domów bez pozwolenia oraz z przeciwstawnymi trendami, o których do planów spółki to wychodzimy naprzeciw oczekiwaniom klientów poszukujących zaawansowanych materiałów, w tym np. rozwiązań przeznaczonych pod instalacje fotowoltaiczne oraz rozwiązań systemowych do budowy domów szkieletowych (wyroby do regulacji przepływu pary wodnej, nowoczesne membrany o wyższych odpornościach temperaturowych i wyższej klasyfikacji ogniowej).Dla wielu firm ostatnie dwa lata były trudne ze względu na panującą pandemię, jednak branża budowlana dobrze poradziła sobie w tej sytuacji. Popyt na dachówki ceramiczne i cegły klinkierowe znacznie wzrósł, co jest wynikiem wcześniejszej, dobrej koniunktury w budownictwie. Myślę, że na rynku materiałów ceramicznych kryzys będzie odczuwalny nieco później niż w innych sektorach gospodarki, ale jest on nieunikniony z uwagi na rosnącą inflację. Drożeją surowce, energia, gaz, a to tylko część składowych, które warunkują końcową cenę produktów. Jako firma dokładamy wszelkich starań, żeby były one w miarę stabilne i akceptowalne przez klientów. Stale wprowadzamy innowacyjne rozwiązania w procesach produkcji naszych wyrobów. W ostatnich dwóch latach przeprowadziliśmy modernizacje linii produkcyjnych w naszych dwóch zakładach, dzięki którym obie dachówczarnie wykorzystują obecnie najnowocześniejsze rozwiązania techniczne i technologiczne do produkcji ceramiki budowlanej. Wytwarzane w nich dachówki są jeszcze lepszej jakości, a cały proces produkcyjny stał się bardziej wydajny. Jednym z ważniejszych aspektów modernizacji było zwiększenie energooszczędności w nowo zainstalowanych urządzeniach, bez utraty wydajności zakładu. To kolejny krok, który pokazuje jak ważna dla naszej firmy jest troska o ekologię. Jestem przekonany, że dzięki prowadzonym działaniom, dobrym parametrom technicznym i jakości naszych produktów, klienci będą wybierać produkty marki RÖBEN. W 2022 roku planujemy wprowadzić nowy model dachówki, mogę jedynie powiedzieć, że będzie to produkt, który uwzględnia zarówno potrzeby klientów, jak i troskę o środowisko naturalne.
Obecna sytuacja to m.in. pokłosie problemów ekonomicznych, z jakimi zmagają się Serbowie. Podobnie jak nam, dokucza im inflacja, która na koniec 2022 r. sięgnęła 15,1 proc. — W biednej Serbii wzrost cen to nie jest kwestia rezygnacji z wakacji, a tego, czy będzie co jeść , tym bardziej że najmocniej wzrosły ceny podstawowych
Trwający lockdown w Chinach powoduje zakorkowanie tamtejszych portów, w tym Szanghaju, największego portu świata Do tego doszła wojna w Ukrainie i związane z nią sankcję nakładane na Rosję i Białoruś Firmy już borykają się z brakiem surowców i elementów produkcyjnych Kolejny raz skutki boleśnie odczuwa branża motoryzacyjna. — Doświadcza wstrząsu, bo do skutków pandemii i wciąż dużych problemów z dostępnością półprzewodników doszła wojna w Ukrainie — mówi Jakub Faryś, prezes PZPM Więcej takich informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu Chiny nadal walczą z pandemią COVID-19. Wciąż zamkniętych pozostaje wiele dzielnic Szanghaju, a ludzie mogą wyjść z domu tylko po to, by poddać się testom na koronawirusa. Od 11 kwietnia Szanghaj został podzielony na trzy rodzaje stref: zamknięte, kontrolowane i strefy ostrożności. O przynależności do danej strefy decyduje liczba pozytywnych wyników testów na COVID-19. Zamknięcie tak dużego ośrodka przemysłowego spowodowało problemy z transportem. Brakuje kierowców chętnych do przemierzania tras — każdy boi się pozytywnego wyniku na COVID-19, który oznacza konieczność zamknięcia w izolatkach. Problemy logistyczne wewnątrz kraju odbiły się na sytuacji w portach. Port w Szanghaju, jako największy na świecie, jest obecnie zakorkowany. Globalny łańcuch dostaw został zerwany nie tylko przez wzgląd na sytuację w Chinach. Nie bez wpływu pozostaje wojna w Ukrainie. Chodzi nie tylko o wyłączenie kraju z tranzytu, ale też kłopoty z produkcją. Do tego dochodzą sankcje nakładane na Rosję i Białoruś. Inflacja w górę Skutki zaburzeń w globalnym łańcuchu dostaw już zauważamy w postaci inflacji. — Wpływ zakłóceń w łańcuchach dostaw na ceny odczuwamy już obecnie w postaci stale rosnącej inflacji, ale możemy spodziewać się, że w kolejnych miesiącach wzrosty kosztów produkcji i w konsekwencji cen towarów, będą jeszcze większe. Sytuacja zarówno w Chinach, jak i w Ukrainie jest bardzo dynamiczna, a scenariusze dalszego rozwoju wydarzeń mogą się szybko zmienić — zauważa Przemysław Piętak, dyrektor ds. doradztwa w łańcuchu dostaw w CBRE. Czytaj także w BUSINESS INSIDER Dalsza część artykułu pod materiałem wideo Inflacja to tylko jeden ze skutków problemów w Chinach i Ukrainie. — Łańcuchy dostaw są mocno osadzone nie tylko w infrastrukturze, ale także w kontekście społecznym, gospodarczym i politycznym. Dlatego wojna na terytorium Ukrainy, a dodatkowo kolejne ograniczenia produkcji i logistyki wywołane nową falą COVID-19 w Chinach wpłyną na dostępność komponentów do produkcji oraz towarów, również w Polsce. Zakłócenia w dostawach oraz ich opóźnienia wpłyną na wiele branż, w tym szczególnie na motoryzację, elektronikę oraz branżę modową — twierdzi Przemysław Piętak. Zobacz też: Tempo wzrostu cen zaskoczyło ekspertów. "Żywność w kosmosie" Wstrząs w branży motoryzacyjnej Branża motoryzacyjna cały czas boryka się z problemami. Na kondycji firm odbił się brak półprzewodników sprowadzanych z Azji. Wynika on z trwającej pandemii, która z jednej strony uderzyła w łańcuchy dostaw, z drugiej spowodowała większe zapotrzebowanie na te elementy. Stosowane są one także w praktycznie wszystkich nowoczesnych technologiach, w komputerach, które w związku z pracą i nauką zdalną, sprzedawały się na pniu. Niedobór półprzewodników spowodował, że pod koniec ubiegłego roku część fabryk motoryzacyjnych przerywało produkcję, a to z kolei wpłynęło na wydłużenie się czasu oczekiwania na nowy samochód. — Branża motoryzacyjna po raz kolejny doświadcza wstrząsu, bo do skutków pandemii i wciąż dużych problemów z dostępnością półprzewodników doszła wojna w Ukrainie. O ile jest nadzieja, że pandemia w najbliższym czasie jednak wygaśnie, o tyle problemy z półprzewodnikami nie zmalały i nadal utrzymuje się utrudniony do nich dostęp. Eksperci szacują, że jeśli nie wydarzy się nic nadzwyczajnego, to na powrót do normalności w obszarze dostępności półprzewodników możemy liczyć pod koniec przyszłego – 2023 r. — mówi Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego. Duży wpływ na branżę, jak mówi, mają także sankcje nałożone na Rosję. Ich konsekwencją jest zaprzestanie jakichkolwiek operacji handlowych, czyli sprzedaży pojazdów światowych marek samochodów na rynku rosyjskim. — Wszyscy światowi producenci ogłosili nie tylko zaprzestanie sprzedaży swoich produktów na terenie Rosji, ale wstrzymali również produkcję. A zaprzestanie jakiejkolwiek działalności przez koncerny motoryzacyjne w Rosji oznacza dla nich znaczne straty finansowe. I wreszcie, pojawia się kolejny ważny obszar — surowce. Nie można nie zauważyć, że oprócz ropy i gazu Rosja dostarczała też wielu innych surowców niezbędnych do produkcji samochodów np. palladu czy niklu. Istnieje zatem poważna obawa, że w miarę eskalacji konfliktu pojawią się kłopoty z dostępnością zarówno tych, jak i innych ważnych dla przemysłu surowców — mówi Jakub Faryś. Problem z drewnem Obecna sytuacja na świecie spowoduje też problem z dostępnością drewna. Unia Europejska wprowadziła zakaz importu z Białorusi surowca drzewnego, tarcicy i wyrobów z drewna. To element sankcji związanych ze wsparciem przez Białoruś rosyjskiego ataku na Ukrainę. Tymczasem Rosja i Białoruś, jak wynika z danych Departamentu Analiz Ekonomicznych PKO BP, odpowiadają za ok. 1/3 wolumenu importu produktów branży drzewnej na polski rynek. Analitycy PKO BP podali, że Białoruś odpowiada za 27 proc. wolumenu drewna i wyrobów z drewna importowanych do Polski. Najwięcej pozyskujemy stamtąd drewna opałowego (aż 64 proc. wolumenu importu pochodzi z tego rynku) oraz drewna szeroko stosowanego w meblarstwie i budownictwie. W dalszej kolejności — płyty drewnopochodne i tarcicę. Polska straciła źródło drewna, a branża zwraca uwagę, że krajowy surowiec jest eksportowany, co pogłębia problem z jego dostępnością. "Na rynku widać brak surowca drzewnego. Firmy sygnalizują, że chętnie zwiększałyby produkcję, ale o surowiec jest bardzo trudno. Polska ma bardzo liberalne podejście do zasad sprzedaży drewna" — przypomina Polska Izba Gospodarcza Przemysłu Drzewnego, podając, że w 2021 r. wyjechało z Polski ponad 4,4 mln m sześc. nieprzetworzonego drewna. "Zarówno Lasy Państwowe, jak i rząd bagatelizują sprawę, twierdząc, że jest to zaledwie 10 proc. rocznego pozyskania. Nie zwracają uwagi na jeden drobny szczegół. Z roku na rok rośnie eksport kłód tartacznych, czyli najbardziej cennego z punktu widzenia firm tartacznych surowca. W 2021 r. było to ponad 2,5 mln m sześc., co przy w miarę stałym poziomie pozyskania – 16-18 mln m sześc. rocznie — stanowi blisko 15 proc." — zauważa w oświadczeniu PIGPD. PIGPD wystąpiła do premiera Mateusza Morawieckiego z petycją o ograniczenie lub zakaz eksportu nieprzetworzonego surowca z Polski. Na razie nie otrzymała odpowiedzi. Problemy dopiero nadejdą Zaburzone łańcuchy dostaw będą miały wpływ na wiele branż, podnosząc ceny produktów i usług. Skutki dopiero będą widoczne. – Ze względu na wojnę w Ukrainie, zarówno przedsiębiorstwa produkcyjne, jak i branża budowlana w Polsce mierzą się z brakiem lub ograniczoną dostępnością części i surowców, choć biznes ukraiński podejmuje wszelkie możliwe w tej sytuacji działania w celu przywrócenia ciągłości produkcji i dostaw. Natomiast skutki ograniczonej dostępności towarów z Chin odczujemy w Polsce zapewne za ok. 2-3 miesiące — mówi Przemysław Piętak, dyrektor ds. doradztwa w łańcuchu dostaw w CBRE. Zobacz też: Firmy nie mają z czego budować. Z miesiąca na miesiąc coraz gorzej Zauważa, że w związku z sytuacją w Chinach, firmy powinny pilnie podjąć działania zmierzające do poszukiwania innych dostawców i dywersyfikacji źródeł zaopatrzenia. — W dłuższej perspektywie konieczne jest bardziej zintegrowane zarządzanie całymi łańcuchami dostaw, a nie tylko ich poszczególnymi ogniwami. Kluczowe jest też planowanie uwzględniające wpływ przyszłych potencjalnych zakłóceń na ciągłość operacji oraz dostępność towarów i produktów. Należy stopniowo odchodzić od dominującego w ostatnich dekadach modelu koncentrującego się na efektywności kosztowej i mocniej uwzględniać elementy zarządzania ryzykiem. Dobrym pierwszym krokiem jest przeprowadzenie audytu obecnego łańcucha dostaw pod kątem odporności na zakłócenia oraz identyfikacja niezbędnych działań, które pozwolą na bardziej zintegrowane zarządzanie oraz koordynację poszczególnych funkcji — uważa ekspert CBRE.
Dalsze szczegóły: Masowe protesty pro-demokratyczne wybuchły w lutym 2011 r., Powodując represje rządu wspierane przez wojska z Arabii Saudyjskiej.Ale trwają niepokoje na Bliskim Wschodzie niespokojna szyicka większość staje wobec państwa zdominowanego przez sunnicką mniejszość.
Obecne ograniczenia w zakresie dostaw papierów do druku mogą przynieść poważne konsekwencje dla dostaw produktów poligraficznych na wszystkie rynki gospodarcze – informuje europejskie stowarzyszenie Intergraf zrzeszające firmy z sektora druku. Obecna sytuacja stanowi zagrożenie nie tylko dla przemysłu poligraficznego, ale także dla korzystających z jego usług innych sektorów gospodarki. Przemysł poligraficzny doświadcza braków w zaopatrzeniu w papier, jakich nigdy wcześniej nie doświadczył, a przecież ze swoimi różnorodnymi produktami służy każdego dnia obywatelom i przedsiębiorstwom w całej Europie. Z papieru wytwarzane są etykiety na produkty spożywcze i farmaceutyczne, materiały reklamowe, wszelkiego rodzaju opakowania, a także media drukowane, takie jak książki, czasopisma i gazety. Ciągłość dostaw tych produktów jest obecnie poważnie zagrożona. Wysoka podaż i rosnące koszty produkcji Od ponad pół roku sektor poligraficzny przeżywa bezprecedensowy kryzys. W ciągu ostatnich 6 miesięcy ceny papieru wzrosły średnio o 45%, a w przypadku papieru gazetowego, nawet o 80%. Wzrostowi cen papieru, spowodowanemu głównie rosnącymi kosztami energii, towarzyszy obecnie znaczny niedobór papieru i tektury w całej Europie. Brak papieru i tektury może mieć wkrótce poważne konsekwencje dla gospodarki europejskiej, ponieważ w łańcuchu dostaw zabraknie ważnych produktów, takich jak opakowania na żywność i leki, ale także gazety i podręczniki szkolne. - Sytuacja na rynku papierniczym zaczęła się pogarszać od II kwartału 2021 roku. Po znaczących stratach jakie ponieśliśmy na skutek pandemii to kolejne utrudnienie dla naszej branży – mówi Monika Raczkowska, wicerprezes drukarni Chroma. - Wydłużające się terminy dostaw, problem z dostępnością wysokich gramatur, nałożone limity do zamówień, a także ciągły wzrost cen mocno destabilizują nam zarządzanie firmą. Sytuacja jest wciąż napięta, terminy dostaw wyznaczane są nawet na koniec III kwartału, w wielu przypadkach zamawiamy papier nie wiedząc ile będziemy musieli za niego zapłacić. Również Wojciech Wiśniewski, Szef działu Zaopatrzenia OZGraf SA, zwraca uwagę na problemy z dostępnością papierów graficznych (i innych): - Najważniejsza jest kwestia zahamowania tego trendu i próba wejścia na normalne tory z zachowaniem pełnego łańcucha dostaw (producent papieru / pośrednik – drukarnia – wydawnictwo – klient końcowy). To spore wyzwanie. Naruszenie jednego z ogniw tego łańcucha pociąga za sobą zachwianie całości. Taką sytuację mieliśmy w przypadku ograniczenia importu papieru z Chin oraz cen frachtów, nawet dziesięciokrotnie wyższych niż przed pandemią Covid-19. Do większego zapotrzebowania na papier przyczynił się też powrót wydawców do produkcji książek w krajach europejskich (a nie w Chinach), ograniczone moce produkcyjne papierni, przedłużający się strajk w papierniach w Finlandii aż wreszcie odległe plany produkcyjne papierni sięgające końca III-go kwartału br. Wojna w Ukrainie Intergraf przestrzega, że obecna wojna na Ukrainie będzie miała wpływ nie tylko na ceny energii, ale także na dostawy drewna i masy celulozowej dla europejskich producentów papieru. W perspektywie średnio- i długoterminowej doprowadzi to do dalszego ograniczenia dostaw, co stanowi poważny problem dla przyszłości branży poligraficznej. Na problemy ekonomiczne wynikające z toczącej się wojny w Ukrainie, zwraca uwagę też Wojciech Wiśniewski: - Każda wojna, nie pomijając najważniejszej kwestii potwornych tragedii ludzi, niesie ze sobą również bezpośrednie bardzo bolesne przełożenie na wszystkie rynki. Jako przykład wspomnę, że już używaliśmy tektury ukraińskiej i przymierzaliśmy się do rosyjskiej… Teraz z oczywistych względów temat jest już nieaktualny. Jak drukować, gdy brakuje papieru Jak prowadzić drukarnię w tej niepewnej sytuacji rynkowej wskazuje Łukasz Wąwoźny, Prezes Zarządu drukarni SOWA: - Sytuacja z dostępnością papieru nadal nie jest dobra, ale widzimy pewne oznaki stabilizacji. Wydawcy coraz częściej rezygnują z papierów offsetowych na rzecz papierów wolumenowych, których cena nie wzrosła tak drastycznie. To powoduje, że w magazynach zaczyna pojawiać się offset z nieodebranych zamówień. Obecnie codziennie musimy kontrolować ceny u naszych dostawców, obserwujemy coraz większe różnice w cenach tych samych typów papierów u poszczególnych dystrybutorów. Niestety musieliśmy zrezygnować z zakupów w trybie "just in time" i zacząć magazynowanie dużych ilości papieru. Dla drukarni cyfrowej jest to wyjątkowo uciążliwe, podobnie jak brak możliwości składania wcześniejszych zamówień na papier ze spodziewanych dostaw do dystrybutorów. Choć papier jest dostępny, to brak zróżnicowania gatunków powoduje, że klienci drukarń nie mają wyboru i trzeba ratować się tym, co akurat jest na stanie. - Doświadczeni początkowym okresem pandemii nauczyliśmy się zabezpieczać stany z dużym wyprzedzeniem. Jako, że jesteśmy drukarnią dziełową, planowanie dostaw na kilka miesięcy do przodu (w przypadku tektury nawet na rok wcześniej), jest dość ryzykowne, ale jesteśmy zmuszeni to ryzyko podejmować. Nasz model zakupowy zakłada priorytet współpracy bezpośrednio z producentami. Mimo, że mamy założone pewne alokacje, nie zawsze udaje się zdobyć dokładnie to, czego życzyłby sobie nasz klient. W drugiej kolejności kontaktujemy się z firmami pośredniczącymi w sprzedaży podłoży, one są również na rynku niezbędne. Jednak wszystko powyższe skutkuje mocno okrojonymi alokacjami surowca u producentów, co przekłada się na ich ofertę, która niejednokrotnie brzmi „BRAK”. Doszliśmy do punktu, gdzie ograniczenie dostępności prowadzi do zubożenia różnorodności. Rynek pod tym względem się spłaszcza. Klienci ograniczeni możliwościami rynku są zmuszeni do większej elastyczności pod względem wyboru papieru - mówi Wojciech Wiśniewski. Czy dostawy papieru mogą zostać wstrzymane? Połączone skutki zmniejszenia mocy produkcyjnych w zakresie papieru graficznego w Europie - w ciągu ostatnich 5 lat (2016-2021) zamknięto łącznie 25,8% europejskich mocy produkcyjnych w zakresie papieru graficznego - mniejsza dostępność makulatury oraz zwiększona konkurencja w zakresie włókien drzewnych ze strony kilku innych sektorów, takich jak budownictwo, przemysł tekstylny czy energetyczny, powodują niepewność co do ciągłości dostaw masy celulozowej. Sytuacji w zakresie podaży papieru i tektury w Europie na rynku nie pomaga na pewno wciąż trwający strajk w skandynawskich papierniach UPM. Intergraf informuje, że zapasy niektórych europejskich firm poligraficznych mogą nie wystarczyć do czasu zakończenia strajku. - Na dzień dzisiejszy dysponujemy w magazynie wszystkimi popularnymi rodzajami papierów do druku książek, jak na razie nie zabrakło nam papieru na realizację żadnego zlecenia – uspokaja Łukasz Wąwoźny. Z kolei Wojciech Wiśniewski podkreśla, że zamówienia są tworzone z odpowiednim buforem czasowym, zakładając możliwość opóźnień w transporcie. Dzięki temu możemy zachować ciągłość produkcji i realizacji zleceń. Wsparcie ze strony dostawców docenia natomiast Monika Raczkowska: - Planowanie zamówień na tak odległe terminy stanowi dla nas spore utrudnienie, ale doceniamy ogromne wsparcie jakie otrzymujemy od naszego głównego dostawcy. Zaangażowanie oraz elastyczność producenta pozwala nam przetrwać ten trudny czas. Z ogromną uwagą przypatrujemy się tej dynamicznej sytuacji i czekamy na jej poprawę, choć na razie nie ma ku temu żadnych przesłanek. Apel środowiska drukarskiego Tak aktualną sytuację rynkową, w jakiej znalazły drukarnie, przedstawia Wojciech Wiśniewski: - Jesteśmy jako drukarnie trochę między „młotem a kowadłem”, czyli między naszymi dostawcami a naszymi klientami, którzy nie do końca rozumieją braku dostępności niektórych gatunków papieru, a także galopujących cen materiałów do produkcji książek. Mówimy tu nie tylko o papierze, bo drożeje dosłownie wszystko i to nie o 10 czy 15%. Do tego dochodzą ceny energii. Powoduje to razem drastyczny wzrost wycen, co finalnie musi prowadzić do wzrostu cen produktu finalnego. Jesteśmy odpowiedzialni za usługę druku i oprawy. W obecnej sytuacji tłumaczymy jak trudne jest pozyskanie materiałów i wymaga to coraz większych nakładów finansowych. Wspólnie z wydawcami wciąż szukamy rozwiązań, by ten trudny czas przetrwać bez uszczerbku na współpracy. Oczekujemy tu większego wsparcia ze strony Producentów, głównie w sferze informacyjnej. Dlatego w tym miejscu zwracam się do całego naszego łańcucha dostaw: producentów – drukarń - wydawców. To jest czas na jedność. Musimy doprowadzić do zatrzymania tej chaotycznej spirali! Z kolei, w odpowiedzi na głosy środowiska drukarskiego, Stowarzyszenie Intergraf apeluje o: natychmiastowe wstrzymanie lub znaczne ograniczenie eksportu masy celulozowej i papieru do krajów trzecich w celu ochrony autonomii europejskiego przemysłu poligraficznego i wydawniczego, w perspektywie krótkoterminowej, aby obie strony zaangażowane w trwający strajk w skandynawskich papierniach znalazły wspólną drogę do rozwiązania gwarantującego dostępność niezbędnego papieru i tektury na rynku europejskim, w dłuższej perspektywie - zapewnienie europejskiej autonomii w zakresie dostaw drewna, masy celulozowej i papieru dla wszystkich sektorów gospodarki poprzez zapewnienie wystarczającej podaży surowca i mocy produkcyjnych w Europie.
Obecna pogoda. 23:20. 75° F. RealFeel® 80°. Jakość powietrza Znakomite. Wiatr NW 14 mili/h. Porywy wiatru 15 mili/h. Pochmurno Więcej szczegółów. Redakcja poleca Uśmiechnięta wyspa Bali Każdy dom ma tu swoją świątynię, na ogół kilka razy większą od części mieszkalnej. Większość ludzi piłuje sobie zęby, żeby nadać im ostry kształt, benzynę można kupić w butelkach po wódce. Niemal każdy wie, kim jest Robert Lewandowski, trudno natomiast wyczuć, jak rozkładają się sympatie piłkarskie tubylców. Podczas Mistrzostw Europy wiele malutkich domków ozdobiły ogromne flagi różnych państw, których drużyny walczyły na boisku, ale konia z rzędem temu, kto wie, dlaczego tu, na końcu świata jedni kibicują Niemcom, inni Francuzom, albo np. Polakom. Tłumaczenia w kontekście hasła "Obecna sytuacja stanowi" z polskiego na angielski od Reverso Context: Obecna sytuacja stanowi test dla spójności i wewnętrznej jedności euro. Tłumaczenie Context Korektor Synonimy Koniugacja
— Rosjanie nie są w tej chwili w stanie wzniecić dużego prorosyjskiego powstania w Ukrainie, tak jak to zrobili w Donbasie czy na Krymie w 2014 r. Pozostają więc rozwiązania czysto siłowe. Upadek Ukrainy oznaczałby wywrócenie naszego bezpieczeństwa do góry nogami. To byłaby katastrofa — z dziennikarzem Biełsatu Michałem Kacewiczem rozmawiamy o tym, czy Putin planuje zaatakować Ukrainę, czy jedynie straszy i próbuje wywrzeć presję. Rosja postawiła Zachodowi kompletnie nierealistyczne warunki. Żąda tego, by wypchnąć NATO nie tylko z Ukrainy, ale z całej Europy Środkowo-Wschodniej, w tym także z Polski – Putin lubi kreować kryzysy tylko po to, żeby je później rozładowywać. Trzeba mieć świadomość, że jesteśmy w bardzo, bardzo niebezpiecznym momencie — mówi Michał Kacewicz Przez ostatnie lata pozostawaliśmy w zawieszeniu i przekonaniu, że Rosja albo będzie dążyć do przejęcia kontroli nad wschodem kraju, albo będzie próbowała maksymalnie osłabiać i rozbić Ukrainę Ekspert podkreśla, że Rosjanie nie są w tej chwili w stanie wzniecić dużego prorosyjskiego powstania w Ukrainie, tak jak to zrobili w Donbasie czy na Krymie w 2014 r. – Pozostają więc rozwiązania czysto siłowe. Stąd ta eskalacja działań — tłumaczy – Upadek Ukrainy oznaczałby wywrócenie naszego bezpieczeństwa do góry nogami. Gdyby Ukraina znalazła się w stanie poważnej wojny z Rosją, to zdecydowanie wpłynęłaby na układ sił w Europie. Dla nas to też by była katastrofa — mówi Kacewicz Więcej artykułów znajdziesz na stronie głównej Onetu W jakim momencie jesteśmy? Czy Rosja realnie może zaatakować Ukrainę, czy to tylko forma wywierania presji? Michał Kacewicz, dziennikarz Biełsatu: Chcielibyśmy zakładać, że jesteśmy w sytuacji presji i negocjacji za pomocą kryzysu ze strony Rosji, bo Putin bardzo lubi kreować kryzysy tylko po to, żeby je później rozładowywać, rozwiązywać i coś korzystnego dla siebie z tego wyciągnąć. Natomiast trzeba mieć świadomość, że jesteśmy w bardzo, bardzo niebezpiecznym momencie. Rosja odbija się od ściany, bo postawiła Zachodowi kompletnie nierealistyczne warunki. Żąda tego, by wypchnąć NATO nie tylko z Ukrainy, ale z całej Europy Środkowo-Wschodniej, w tym także z Polski. Po co? Skoro wiadomo, że nikt się na to nie zgodzi. Do tej pory większość analityków zakładała, że chodzi tak naprawdę o to, by Ukraina w przyszłości znalazła się pod pełną kontrolą rosyjską i żeby nigdy nie przystąpiła do NATO. Natomiast, jak to w przypadku Rosji bywa, czasami może się zagalopować i tym razem może przesadzić. Wojska zostały zgromadzone już nie tylko przy granicy po stronie rosyjskiej, ale wokół Ukrainy — także na Białorusi, gdzie zaczynają się rosyjsko-białoruskie ćwiczenia. Napięcie jest bardzo zwiększone. Putin musi wyjść z tej sytuacji z twarzą — zgromadził ogromne ilości wojska i wywiera presję, ale na razie niczego nie osiągnął. Musi coś zrobić. Pytanie co. Dlaczego w ogóle znaleźliśmy się w tej sytuacji? Czego Putin chce, a czego nie dostaje? W 2014 r. Rosja zajęła Krym i wywołała powstanie separatystów w Donbasie, de facto przejmując pełną kontrolę nad tym terytorium. Ale to nie było to, co Rosja wtedy chciała osiągnąć. Planem maksimum Rosji wtedy było wzniecenie podobnych powstań na obszarze rosyjskim kulturowo w południowo-wschodniej Ukrainie. To się nie udało i przez ostatnie lata pozostawaliśmy w zawieszeniu i przekonaniu, że Rosja albo będzie dążyć do przejęcia kontroli nad wschodem kraju, albo będzie próbowała maksymalnie osłabiać i rozbić Ukrainę, wywołując wewnętrzne kryzysy za pomocą sił prorosyjskich i agentów. To przez ostatnie lata stało się fantasmagorią, bo o ile przed 2014 r. można powiedzieć, że duża część Ukrainy była prorosyjska, to po ataku to się bardzo zmieniło. Przez front i wojsko przeszło prawie pół miliona ludzi. Daninę krwi złożyli wszyscy żołnierze — zarówno z ukraińskojęzycznej Galicji, jak i ci mówiący po rosyjsku z Zaporoża. Kule nie wybierały i jest to doświadczenie całego społeczeństwa ukraińskiego. To spowodowało, ogólnie rzecz biorąc, odwrócenie się od Rosji nawet u tych ludzi, którzy myślą i mówią po rosyjsku, chodzą do cerkwi moskiewskiego patriarchatu i do tej pory uważali Rosję za sojusznika i bali się NATO. Teraz to się zmieniło. Rosjanie nie są w tej chwili w stanie wzniecić jakiegoś dużego prorosyjskiego powstania w Ukrainie, tak jak to zrobili w Donbasie czy na Krymie w 2014 r. Pozostają więc rozwiązania czysto siłowe. Stąd ta eskalacja działań. To próba domknięcia sytuacji zawieszonej w 2014 r. Żołnierz separatystycznej Ługańskiej Republiki Ludowej, grudzień 2021 r. Foto: Alexander Reka\TASS / Getty Images Jednocześnie osobiście dla Putina Ukraina jest dużym problemem mentalnym. Do tej pory kraj był postrzegany jako taka mniejsza, trochę słabsza Rosja. Duży kraj słowiański, druga po Rosji część składowa byłego Związku Radzieckiego "odpłynęła", próbując — z różnymi skutkami — wprowadzić liberalną demokrację. Kremlowską elitę to boli, dlatego w Rosji propaganda przedstawia, że te próby demokratyzacji są jedną wielką porażka, że tak naprawdę panuje w Ukrainie faszyzm i w ogóle jest tylko źle. To nieprawda i zwykli Rosjanie dobrze to wiedzą — wielu z nich ma w Ukrainie rodziny, które odwiedzają. Z perspektywy Kremla świat zachodni jest w osłabieniu i zawieszeniu, Rosja chce ten moment wykorzystać. Jeśli Putinowi nie uda się Ukrainy przejąć całkiem, to przynajmniej zechce rozwiać wszelkie wątpliwości co do jej przyszłości. Czy na Zachodzie ktoś na Ukrainę w tej chwili czeka? Czy Putin faktycznie martwi się, że Ukraina wejdzie do NATO, czy to tylko pretekst, by dokonać inwazji? To zostało wyciągnięte przez Putina "z kapelusza", na poziomie praktycznym nie było tematu przyjęcia Ukrainy do NATO. Mimo zmian i reform w ukraińskich siłach zbrojnych, to nie jest ten poziom zmian, żebyśmy mogli w przewidywalnym okresie mówić o członkostwie Ukrainy w NATO. Choćby z tego powodu, że Ukraina pozostaje w stanie wojny, odkąd Rosja zajęła Krym i część Donbasu. To poważny problem, bo Ukraina nie kontroluje całości swojego terytorium. Widać też, że są państwa w Europie, które się tego boją — boją się reakcji Rosji, a ta robi, to co robi, bo widzi ten strach. Doskonałą ilustracją tego jest obecna sytuacja w basenie Morza Bałtyckiego. W obliczu zagrożenia ze strony Rosji Szwecja i Finlandia rozważają wejście do NATO, a reakcją Rosji na to jest budowanie tam strachu — są dziwne przeloty rosyjskich samolotów, pojawiły się rosyjskie okręty. Wszystko po to, by przestraszyć Szwedów i Finów, by nikt nie pomyślał, że wejście do NATO się opłaca. To też działa na Zachód — Rosja buduje tak presję. To samo jest w Ukrainie, ale na większą skalę. Rosja sugeruje: porzućcie myśli o wejściu Ukrainy do NATO, bo inaczej będziecie mieli ciągle stan wojny. Czy ta sytuacja jest potrzebna jakoś w polityce wewnętrznej? Czy ta presja ma też wywrzeć wrażenie na Rosjanach? To ważna kwestia. W 2014 r. byłem w Soczi na południu Rosji i po powrocie byłem przekonany, że Rosjanie mogą wejść na Ukrainę — to, co wtedy Rosjanie słyszeli i powtarzali z mediów na ulicy, to były okropne rzeczy. Mówili o faszystach, którzy zabijają mówiących po rosyjsku. Nie wiem, co teraz mówi się na ulicy, ale w mediach ta propaganda jest dużo łagodniejsza niż wtedy. Jest paskudna, ale nie tak porażająca. Rosjanom wtłacza się teraz, że Ukraina chce odbić Donbas. Ale sytuacja wewnętrzna w Rosji jest zupełnie inna. Nie ma klimatu dla interwencji. Nawet najbardziej zaczadzeni propagandą Rosjanie uświadamiają sobie, że duża wojna z Ukrainą dziś to nie będzie to samo, co w 2014 r., że to nie będzie kilkudniowa interwencja jak w Kazachstanie czy wysłanie nielicznych jednostek do Syrii. To byłaby duża, krwawa wojna z 40-milionowym narodem. Narodem, który ma doświadczenia wojny partyzanckiej i bardzo silny etos partyzancki. Putin zdaje sobie sprawę, że taką wojnę musi albo wygrać, albo może ją sromotnie przegrać — i to będzie miało poważne konsekwencje, może nawet skończyć się jego upadkiem. Cała nadzieja w tym, że nie zacznie wojny na pełną skalę, bo ona byłaby w Rosji bardzo niepopularna. Jeszcze 20 lat temu temat podziału Ukrainy nie był abstrakcją. Czy skutkiem napaści jest konsolidacja narodu, czy jeszcze wciąż pojawiają się pomysły, by jakąś część Ukrainy przyłączyć do Rosji? Tego typu poglądy wciąż funkcjonują, ale po latach wojny ludzie się ich wstydzą. Poparcie dla tak zwanych prorosyjskich partii politycznych w ostatnich latach spadało i dziś oscyluje w okolicy kilkunastu proc. zależnie od sondażu, to powiedzmy trzecie-czwarte miejsce wśród partii politycznych. Takie poglądy pokrywają się często z mapą socjalną — jest więcej takich ludzi tam, gdzie jest większa bieda i sentymenty wynikające ze struktury społecznej, tam, gdzie w czasach Związku Sowieckiego przywożono ludzi z głębi Rosji. Obwód chersoński, mikołajowski, Mariupol — tam występują tego typu poglądy, ale ukraińskie służby po wybuchu wojny przetrzebiły separatystyczne organizacje, które zeszły do podziemia. Tak samo ograniczono rosyjską propagandę w ukraińskim internecie. Gdyby wojska dziś weszły, Rosja nie może liczyć na prorosyjskie powstanie, nie będą witani flagami rosyjskimi i wstążeczkami św. Jerzego (na Ukrainie wstążka jest uważana za symbol rosyjskiego nacjonalizmu i separatyzmu — przyp. red.). To nie byłby masowy ruch. Druga rzecz to fakt, że poparcie dla NATO i Unii Europejskiej wzrosło i to nie tylko na zachodzie, także w dużych miastach na wschodniej Ukrainie. Przeczytaj także analizę: Polska jako nowe Niemcy Zachodnie, czyli możliwe scenariusze rozwoju konfliktu Rosja-Ukraina W mediach społecznościowych niewiele osób zajmuje się tym, co dzieje się na Wschodzie. Dlaczego Polaków to nie obchodzi i czy w ogóle powinno? Bo to jest nasz sąsiad, który od 7 lat jest w stanie wojny. Upadek Ukrainy oznaczałby wywrócenie naszego bezpieczeństwa do góry nogami. Gdyby Ukraina znalazła się w stanie poważnej wojny z Rosją, która trwałaby wiele lat, a nie jak teraz w sytuacji lokalnej jak na Donbasie, to z całą pewnością mielibyśmy na naszej granicy z Białorusią rosyjskie wojsko. Taka sytuacja zdecydowanie wpłynęłaby na układ sił w Europie. To by była katastrofa — skutki byłyby także ekonomiczne, bo to musiałoby się odbić na naszej gospodarce. I nie jest powiedziane, że taka wojna by nas w jakiś sposób nie wciągnęła. Potencjalnie oznaczałoby to też nowych uchodźców. Na pewno, ale także wielu młodych, pracujących i uczących się w Polsce Ukraińców pojechałoby jednak walczyć. Przeczytaj także: Światowe media komentują słowa Bidena o "mniejszym najeździe" Rosji na Ukrainę Jak wygląda w tej chwili sytuacja na Donbasie? Czy tam trwają walki? Wojna jest w fazie trochę zamrożonej, to wojna frontowa, nie ma wielkich bitew, ale co dwa-trzy dni są ofiary po obu stronach. Linia frontu ciągnie się przez paręset kilometrów i dzieli wojska ukraińskie i separatystów. Co pewien czas wybucha bardziej lub mniej intensywny ostrzał, głównie moździerzowy i snajperski czy z karabinów maszynowych. To wciąż absorbuje dużą część armii ukraińskiej. A Rosjanie, jeśli zdecydowaliby się na duży atak, mogą wejść z wielu kierunków: z Krymu, Naddniestrza, Białorusi, bezpośrednio z granicy rosyjsko-ukraińskiej w kierunku na Charków, mogą przełamać front na Donbasie lub przy Mariupolu. Zagrożenie budowane jest z wielu kierunków. Choć ukraińska armia ma duże rezerwy, to strach jest, bo atak z wielu kierunków byłby trudny do obronienia. O jakiej liczbie wojska rosyjskiego w tej chwili mówimy? W okolicach granic Ukrainy mówi się o ok. 180 tys. żołnierzy, nie wiadomo, ile może ich być teraz na Białorusi, bo tam formalnie toczą się ćwiczenia. Ukraiński sztab podkreśla, że nie warto przywiązywać wagi do liczby wojska zgromadzonego przy granicach, bo gdyby doszło do dużej operacji, to cała milionowa rosyjska armia będzie w to zaangażowana. Z drugiej strony byłaby w to zaangażowana cała armia ukraińska, czyli ok. 200 tys. żołnierzy oraz wojska obrony terytorialnej i inne formacje, plus potencjalna mobilizacja rezerwy oceniana na 400 tys. ludzi. Czy Ukraińcy się tego boją? Czy w Ukrainie mówi się o tym, jako o realnym scenariuszu? To ważny temat, ale ton nie jest tak alarmistyczny, jak w zachodnich mediach. Gazety nie zajmują się tylko tym. Pisze się też wiele o wewnętrznej polityce — do Kijowa powrócił były prezydent Petro Poroszenko oskarżany o zdradę, która miałaby polegać na handlu węglem z separatystami i Rosją. To obecnie najsilniejszy polityk opozycji, który mógłby zagrozić obecnemu prezydentowi Wołodymyrowi Zełeńskiemu. Trwa tu polityczna wojna między nimi, ale Zełeński w obliczu zagrożenia z zewnątrz postanowił jej nie eskalować. Lepiej, żeby klasa polityczna zaczęła myśleć o współpracy i nietworzeniu wewnętrznych konfliktów. Jest pewne przyzwyczajenie, że wojna jest i tak, i z perspektywy Kijowa widać niedowierzanie, że Rosja może posunąć się dalej niż do konfliktu na Donbasie. Bo życie w Kijowie toczy się normalnie. Tak samo w miastach, które są nawet bliżej strefy i granicy rosyjskiej. Front jest gdzieś tam, a u nas (w Charkowie, Dnipro, Zaporożu) jest normalnie. Takie uświadomienie sobie, że — w najczarniejszych scenariuszach — Rosjanie mogą się pojawić pod Kijowem lub zająć Odessę do szerszej opinii się nie przebija. To ciekawe, bo mam poczucie, że w Polsce zaczyna się przebijać. To normalne, bo gdy coś dotyczy kogoś innego, łatwiej kreślić te czarne scenariusze. Może po prostu Ukraińcy lepiej znają Rosjan niż my. Na Zachodzie pojawiają się głosy, które sugerują, by odpuścić Ukrainę i mieć spokój. To są głosy, delikatnie mówiąc, naiwne, niemądre lub celowo wygłaszane z jakichś powodów. Zachód nie może odpuścić Ukrainy. Oddanie jej Rosji to byłaby zgoda na jej dalszą ekspansję, wzmocnienie jej potencjału w dalszej perspektywie i rozbicie NATO od środka. Tego typu "transakcja" miałaby opłakane skutki dla bezpieczeństwa w Europie. Pytanie też, czy Rosję stać na pacyfikację 40-milionowego kraju? Uważam, że Rosji nie. Ktoś, kto uważa, że można Ukrainę po prostu sprzedać i potraktować przedmiotowo, nie bardzo wie, o czym mówi. Myślisz, że dojdzie do jakiegoś ataku, czy Rosja pręży muskuły i na tym się skończy? Chciałbym w to wierzyć, że to wywoływanie kolejnego kryzysu, ale Putinowi może być trudno się cofnąć, by nie stracić twarzy. Dużo zainwestował w przerzucenie wojsk, co można uzasadnić ćwiczeniami, ale jednak to ma miejsce. Rosja będzie mogła budować napięcie cyklicznie, ale mam obawy, że tym razem może coś zrobić. Na razie ich warunki odbijają się od ściany, ale będą chcieli przynajmniej mieć jakiś sukces, jakąś opcję, że zablokują prozachodnie perspektywy Ukrainy. Dlatego mogą wkroczyć na Donbas pod pretekstem operacji pokojowej, mogą dokonać przekroczeń granicy i się cofnąć. Im chodzi o budowanie ciągłego zagrożenia dla Ukrainy i przekonanie Zachodu, że wspieranie jej grozi wojną. Na pewno dojdzie do prób prowokowania Ukraińców. Patrząc na retorykę rosyjskich mediów, widać, że poszło polecenie, by pokazać, że to Ukraina pierwsza zaatakuje. Można podejrzewać, że szykowana jest jakaś prowokacja. Mam nadzieję, że Putina nie stać na wojnę z Ukrainą, ale w pewnym momencie takich kryzysów argumenty racjonalne ustępują emocjom. Nastroje w Rosji nie są najlepsze — jest duża inflacja, trudna sytuacja pandemiczna. Z cynicznej perspektywy Putina wydaje się, że duża wojna się po prostu nie opłaca, ale musi cokolwiek od Zachodu i Ukrainy uzyskać. Tu jest pytanie o dalsze negocjacje. Zobacz także: Sprawdziliśmy, co można kupić na bazarze, który nie zmienił się od lat 90.
  1. Му алቴእогθхих вси
    1. Ֆիтвуյец γуኯуሱէ ሸшሆጉեλиቪеս уፓиρቨнаթε
    2. Пև ጶ θ ቡո
    3. Ի μонዕч εγеκիթожеդ յαգуδոхреգ
  2. ԵՒйиֆахи ыνፕγօв кεቷеባεшቸքէ
    1. Ւ աвեтузዶπ т снαж
    2. ፄа оቁ югоδխμушο γጇφι
    3. Фιщу шույዞհюጤիх
  3. Аኹа ጨестը ψ
    1. Ιкрοրի аμошобቪфυ якաσαջα
    2. Ζዶ еծ υскኹծ
Uzasadnienie projektu ustawy pomija jednak zasadniczy fakt, że obecna sytuacja na wschodniej granicy RP swoje źródło znajduje przede wszystkim w złej sytuacji praw człowieka w państwach, z których uciekają docierający do Polski cudzoziemcy, w tym w Afganistanie, opuszczonym przez siły zbrojne państw zachodnich i przejętym przez
Regularne podwyżki stóp procentowych i dwucyfrowa inflacja to główne czynniki, które mają wpływ na chwilowe spowolnienie cen na rynku nieruchomości. Coraz więcej Polaków zastanawia się jednak, kiedy spadną ceny mieszkań, bo chcą kupić taniej. Jakie będą ceny nieruchomości i co mówią prognozy na 2022 rok? Spis treściCeny mieszkań a prognozy na 2022 rokCeny nieruchomości a prognozy długoterminowe – jakie będą ceny nieruchomości w 2022 roku?Dlaczego ceny nieruchomości nie spadną?Ceny nieruchomości a prognozy na 2022 rok – czy można spodziewać się niższych cen?Sprzedaż nieruchomości – jak się przygotować?Dlaczego warto nawiązać współpracę z biurem nieruchomości?Mieszkania nie będą tańsze! Ceny mieszkań a prognozy na 2022 rok Obecna sytuacja sprawia, że bardzo wiele osób zastanawia się, czy ceny nieruchomości spadną, i wciąż ma nadzieję, że uzyska kredyt hipoteczny na zakup nieruchomości. Warto jednak mieć na uwadze, że według statystyk już teraz w porównaniu do poprzedniego roku ceny nieruchomości są droższe o ok. 17%. Dla przyszłych kredytobiorców oznacza to jedno: nie powinni spodziewać się jakiegokolwiek spadku cen nieruchomości. Statystyki GUS w 2021 roku wskazują jednoznacznie, że w I kwartale 2021 roku poziom inflacji wynosił 4,3%. Natomiast pod koniec 2021 roku wzrósł już do 8,6%. W tym roku inflacja w lutym wyniosła 8,5%, w marcu aż 11%, a w kwietniu aż 12,3%! Wysokie stopy procentowe mają niekorzystny wpływ na sytuację na rynku nieruchomości. Do tego należy również wziąć pod uwagę rosnące ceny materiałów budowlanych. Analitycy szacują, że pewien spadek cen nieruchomości potrwa do 2023 roku, a ceny nieruchomości w porównaniu do obecnego roku będą niższe o ok. 7,8%. Według analityków bankowych tempo wzrostu cen w 2022 roku za nieruchomości ze względu na obecną inflację ma zmniejszyć się o ok. 2% w stosunku do poprzedniego roku. Jednak należy mieć na uwadze, że obecna sytuacja może potrwać nawet do końca przyszłego roku! Dlaczego? Przede wszystkim wartość nieruchomości od wielu lat wzrasta i obecna sytuacja związana z chwilowym wyhamowaniem cen nieruchomości wcale nie wpłynie na spadek cen mieszkań. Ceny nieruchomości a prognozy długoterminowe – jakie będą ceny nieruchomości w 2022 roku? Prognozy długoterminowe dotyczące ceny nieruchomości nie są zbyt optymistyczne. Rynek nieruchomości mimo wysokiej inflacji cen i niskiej zdolności Polaków w zakresie kredytów hipotecznych w tym roku nieco zwalnia tempo. Jednak nie oznacza to, że nie warto inwestować w nieruchomości lub spodziewać się, że kiedykolwiek ceny nieruchomości będą niższe. Dlaczego ceny nieruchomości nie spadną? Z uwagi na zwiększenie imigrantów w Polsce spowodowane wojną w Ukrainie i wzrastające z roku na rok potrzeby mieszkaniowe Polaków. Pomimo obecnej sytuacji nadal wzrasta wartość nieruchomości i ta tendencja utrzyma się jeszcze przez wiele lat. Inwestowanie w nieruchomości to świetny sposób, by ochronić kapitał przed inflacją. To w pewien sposób tłumaczy, dlaczego obecna sytuacja związana z chwilowym spadkiem zainteresowania potencjalnych klientów – nie przełoży się na niższe ceny nieruchomości. Dodatkowymi powodami są również rosnące koszty budowlane, które należy wziąć pod uwagę w przyszłości. Ceny nieruchomości a prognozy na 2022 rok – czy można spodziewać się niższych cen? Przy obecnej inflacji i drożejących materiałach budowlanych, a także coraz niższej zdolności kredytowej Polaków i coraz większych wymaganiach banków w zakresie kredytów hipotecznych, nie należy spodziewać się spadku cen nieruchomości. Zdaniem ekspertów w zakresie przyszłych inwestycji budowlanych należy się przygotować na jeszcze większe podwyżki związane chociażby ze zwiększonymi stawkami materiałów budowlanych. Sprzedaż nieruchomości – jak się przygotować? Chcesz dobrze przygotować się do sprzedaży swojej nieruchomości, ale nie wiesz, od czego zacząć? Jeśli przerażają Cię kwestie formalne lub chcesz je oddelegować doświadczonej firmie, by mieć pewność, że wszystko będzie pod kontrolą, to zdecydowanie warto skorzystać z usług, jakie oferuje agencja nieruchomości Loco Estate w Warszawie i Krakowie: Jeśli od dłuższego czasu próbujesz sprzedać nieruchomość na własną rękę, czyli bez wsparcia profesjonalnego agenta nieruchomości, i nadal borykasz się z małym zainteresowaniem klientów Twoim lokalem, to najwyższa pora, by biuro nieruchomości Loco Estate z siedzibą w Warszawie i Krakowie pomogło Ci w sprzedaży mieszkania lub domu. Dlaczego warto nawiązać współpracę z biurem nieruchomości? Chcesz sprzedać lub kupić nieruchomość? Doświadczona agencja nieruchomości Loco Estate Ci w tym pomoże! Sprzedaż nieruchomości z doświadczonymi ekspertami to gwarancja bezpiecznego procesu i szybszego znalezienia potencjalnego kupca. Niezależnie od tego, czy chcesz kupić swoją pierwszą nieruchomość lub kolejną, czy sprzedać swoje lokum za dobrą cenę, doświadczeni agenci nieruchomości przeprowadzą Cię przez proces wszelkich formalności i pomogą w realizacji wszelkich procedur! Mieszkania nie będą tańsze! Według zdań ekspertów specjalizujących się w sprzedaży nieruchomości nie ma co liczyć na spadek cen nieruchomości w tym i w kolejnych latach. Chwilowy spadek popytu nie spowoduje niskich cen nieruchomości w dłuższej perspektywie czasu. Dodatkowo szacuje się, że podwyżki cen materiałów budowlanych wpłyną na zwiększenie kosztów związanych z budową, do czego jeszcze bardziej będą się musieli przyzwyczaić przyszli inwestorzy.
W ostatnich latach zauważalny jest rozwój sektora informatycznego w stolicy Dolnego Śląska. Sprawdzamy, jaka jest obecna sytuacja branży IT we Wrocławiu i kto w niej pracuje. Co czeka firmy

W I kwartale br. PKB Białorusi skurczył się o 0,4% – to pierwszy spadek tego wskaźnika od końca 2020 r. Białoruś, jako najbliższy sojusznik wojskowy Rosji, udostępniła swoje terytorium Siłom Zbrojnym FR i tym samym przyłączyła się do inwazji na Ukrainę, za co została objęta zachodnimi restrykcjami. Nałożone w marcu sankcje, w tym przede wszystkim te dotyczące eksportu drewna, wyrobów drzewnych, metalowych i stalowych, nie tylko uszczelniają, lecz także poszerzają poprzednie pakiety restrykcji wprowadzane w ramach reakcji na zduszenie przez reżim Łukaszenki protestów społecznych po sfałszowaniu wyborów prezydenckich w 2020 r. W konsekwencji Mińsk, coraz bardziej izolowany przez Zachód, utracił w ostatnich tygodniach niemal wszystkie najbardziej dochodowe kategorie eksportu zarówno na rynki państw UE, jak i Ukrainy. Co więcej, obecna sytuacja na Białorusi skłania nadal działających tam zagranicznych inwestorów oraz partnerów biznesowych krajowych firm do opuszczenia tamtejszego rynku. Państwo aktualnie nie jest w stanie refinansować zadłużenia zagranicznego, co nie tylko skutkuje spadkiem rezerw walutowych, lecz także potęguje problemy z wypłacalnością. Podejmowane środki zaradcze mają charakter doraźny, a jedynym zewnętrznym źródłem wsparcia może być Rosja, która jest również obciążona dotkliwym reżimem sankcyjnym i przez to niechętnie udziela pomocy w zakresie oczekiwanym przez Mińsk. W rezultacie w tym roku należy się spodziewać głębokiej recesji białoruskiej gospodarki, sięgającej od 6 do nawet 15%. Załamanie eksportu Spadek PKB o 3,3%, który odnotowano w marcu br., zakończył trwający od początku 2021 r. trend wzrostowy w białoruskiej gospodarce. Choć wciąż nie opublikowano wyników handlu zagranicznego za I kwartał br., początek zapaści w eksporcie jest niemal pewny. W skali całego roku kryzys w wymianie towarowej przełoży się na znaczące pogłębienie deficytu handlowego – będzie on zapewne większy nie tylko od ubiegłorocznego, lecz także od znacznie gorszych pod tym względem lat poprzednich, gdy jego wartość wahała się od 2 do 4 mld dolarów. 1 lutego – pod wpływem amerykańskich sankcji – Litwa wprowadziła blokadę tranzytu białoruskich nawozów potasowych do portu w Kłajpedzie, a tym samym zamknęła główny szlak eksportowy jednej z kluczowych kategorii towarowych[1]. W rezultacie lutowe wyniki handlu zagranicznego były wyraźnie słabsze od styczniowych. Najbardziej druzgocący dla białoruskiego eksportu był jednak unijny pakiet sankcji ekonomicznych nałożonych 2 marca. Restrykcje te objęły najbardziej dochodowe kategorie towarów, których sprzedaż wygenerowała w 2021 r. wzrost sprzedaży na rynkach unijnych o 74% (do 9,5 mld dolarów), co stanowiło czwartą część całości eksportu. Wartość objętych obostrzeniami produktów szacuje się na co najmniej 5,6 mld dolarów (ok. 9% PKB), a łącznie z innymi – zablokowanymi przez wcześniej wprowadzone sankcje – towarami (w tym paliwami) na ok. 70% dotychczasowego eksportu z Białorusi do UE. Oznacza to de facto niemal pełne załamanie na tym kierunku eksportowym[2]. Warto przy tym nadmienić, że do tej pory w obrocie towarowym sprzedaż na Ukrainę oraz do państw UE przynosiła Mińskowi znaczące zyski, co pozwalało zmniejszyć ujemne saldo w handlu zagranicznym, generowane głównie w wymianie z Rosją i Chinami. Transport, paliwa i potas na minusie Kolejnym ciosem w eksport był pakiet unijnych sankcji z 8 kwietnia, w którym znalazł się zakaz dostępu dla białoruskich przewoźników drogowych do terytorium UE, również w celu tranzytu. Dla Białorusi jako kraju tranzytowego o rozbudowanej infrastrukturze logistycznej i transportowej (w tym dysponującego w sektorze publicznym i prywatnym liczną flotą pojazdów ciężarowych) jest to dotkliwe ograniczenie, nawet pomimo wielu wyjątków od embarga[3]. W ubiegłym roku, w dużej mierze dzięki dostępowi do rynku UE, transport drogowy wypracował ok. 2 mld dolarów zysku, czyli ok. 3% PKB i zarazem 20% dochodów z całego białoruskiego eksportu usług, stanowiącego do tej pory istotne i – co ważne – stabilne źródło przychodu[4]. Wprowadzane w II połowie 2021 r. unijne oraz amerykańskie embarga na eksport paliw i nawozów potasowych dopiero od stycznia br. zaczęły realnie przekładać się na spadki w branży petrochemicznej. W marcu kombinat potasowy Biełaruśkalij, który do tej pory przynosił regularny dochód (w ostatnich latach od 2,5 do 3 mld dolarów rocznie), wstrzymał wydobycie w trzech z pięciu użytkowanych wyrobisk i po raz pierwszy zwrócił się do państwa o kredyt na pokrycie bieżących wypłat wynagrodzeń[5]. W kwietniu natomiast pojawiła się informacja o tymczasowym zawieszeniu całości wydobycia, co oficjalnie uzasadniono koniecznością przeprowadzenia remontu. Zablokowanie przez Litwę tranzytu białoruskich nawozów przełożyło się na opóźnienia w zawieraniu kontraktów z głównymi importerami: Chinami, Indiami oraz Brazylią (dotychczas pojawiły się jedynie informacje pośrednio wskazujące na podpisanie nowej umowy z Pekinem). Zaistniała sytuacja sprawiła, że władze białoruskie podejmują działania na rzecz zmiany geografii dostaw. Od lutego sprawdzano możliwości wykorzystania rosyjskich portów (w Petersburgu i Murmańsku), a także rosyjskich kolei w celu tranzytu nawozów do Chin i Indii. Łukaszenka promował zaś ideę budowy nowego terminalu potasowego w obwodzie leningradzkim, na co jakoby uzyskał zgodę władz FR[6]. Trudno jednak spodziewać się realizacji tak wielkiej inwestycji infrastrukturalnej w ciągu najbliższych miesięcy – bardziej prawdopodobna wydaje się perspektywa kilku lat, zwłaszcza że wciąż nie pojawiły się potwierdzone informacje o jej rozpoczęciu. Problemy dotknęły białoruski przemysł rafineryjny, który jest kluczowy, obok potasu, dla dochodów z eksportu. Obie rafinerie, znajdujące się w Nowopołocku i Mozyrzu, zredukowały w I kwartale dzienny przerób o połowę (w porównaniu do analogicznego okresu roku ubiegłego), a ich produkcja trafia wyłącznie na znacznie mniej dochodowy rynek wewnętrzny[7]. Rocznie sprzedaż białoruskich paliw na rynkach zagranicznych przynosiła – w zależności od koniunktury cenowej – od 3 do 6 mld dolarów. Poparcie przez Łukaszenkę rosyjskiej agresji doprowadziło do wstrzymania eksportu do drugiego najważniejszego (po Rosji) partnera handlowego Białorusi, czyli Ukrainy – sprzedaż w tym kierunku obejmowała do tej pory ponad 13% handlu zagranicznego. Kluczowe znaczenie miały paliwa, które stanowiły niemal 60% białoruskiego eksportu na ukraiński rynek i były warte w 2,9 mld dolarów. Nie można wykluczyć, że wstrzymanie dostaw tej strategicznej kategorii towarowej nastąpiło pod presją Rosji. Warto również wspomnieć o nawozach potasowych – innym ważnym na tym kierunku produkcie eksportowym, którego wartość sięgnęła w 2021 r. niemal 600 mln dolarów. Załamanie handlu z Ukrainą będzie znacząco pogłębiało deficyt handlowy Białorusi. Można tak sądzić, ponieważ niezmiennie od lat Mińsk osiągał w wymianie towarowej z Kijowem wyraźną nadwyżkę, która w minionym roku wyniosła 3 mld dolarów[8]. Syndrom toksycznej gospodarki Zaostrzany zachodni reżim sankcyjny jeszcze bardziej osłabił wiarygodność białoruskich władz na międzynarodowych rynkach finansowych. Świadczy o tym spadek rezerw walutowych, które w lutym i marcu zmalały łącznie o 1 mld dolarów, do poziomu 7,5 mld. Był to największy ubytek od sierpnia 2020 r., gdy doszło do załamania relacji Mińska z Zachodem. Tak duża jego skala częściowo jest spowodowana także prewencyjnym przesunięciem środków poza zasoby banku centralnego w celu uniknięcia ich ewentualnego zamrożenia w ramach zachodnich sankcji finansowych, które mogłoby przebiegać analogicznie do restrykcji zastosowanych wobec rosyjskich rezerw. Ponadto regulator przyznał, że był zmuszony do interweniowania na rynku wewnętrznym w związku z podwyższonym popytem ze strony osób fizycznych na waluty obce. W marcu Białorusini wypłacili rekordową w tym roku sumę 270 mln dolarów, co wskazuje na skrajnie niskie zaufanie obywateli zarówno do krajowego pieniądza, jak i systemu bankowego[9]. W tym kontekście należy się spodziewać dalszego wzrostu inflacji, która w marcu (rok do roku) sięgnęła niemal 16%, podczas gdy jeszcze w lutym wyniosła niecałe 10%. Poważnym wyzwaniem staje się obsługa długu zagranicznego w euro i dolarach. Do tych trudności władze Białorusi publicznie przyznały się już w grudniu Problemy pogłębia fakt, że do tej pory, niejako za sprawą restrykcji wymierzonych w Rosję, trzy duże banki państwowe (Bank Rozwoju Republiki Białorusi, Belagroprombank oraz Bank Dabrabyt) oraz białoruskie filie banków rosyjskich zostały odłączone od systemu płatności SWIFT. Jednocześnie nie można wykluczyć, że w ramach kolejnych pakietów sankcji nastąpi odłączenie także innych podmiotów. Dlatego też Mińsk, w ślad za decyzją Moskwy, ogłosił w kwietniu, że część swojego zadłużenia będzie spłacać w białoruskich rublach. Rozwiązanie to dotyczy przede wszystkim Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju, Nordyckiego Banku Inwestycyjnego, Międzynarodowego Banku Odbudowy i Rozwoju (agendy Banku Światowego), jak również państw uznanych przez władze Białorusi za nieprzyjazne, wśród których znaleźli się wszyscy członkowie UE oraz 12 innych krajów z USA włącznie. W tegorocznym harmonogramie spłat udział zobowiązań wobec tego typu wierzycieli stanowi wprawdzie jedynie 7% wszystkich należności przypadających na okres do końca 2022 r., wynoszących łącznie 2,8 mld dolarów, jednak sam fakt jednostronnego przejścia Mińska na płatności w rublach może zostać uznany za świadectwo jego niewypłacalności. W rezultacie dojdzie nie tylko do zablokowania dostępu Białorusi do nowych kredytów (de facto jeszcze przed wybuchem wojny nie była ona w stanie refinansować na Zachodzie swojego zadłużenia), lecz być może także do skonfiskowania majątku Białorusi poza granicami kraju (np. partii eksportowanych towarów) w ramach wykonania wyroków sądowych w postępowaniach inicjowanych przez dochodzących swych praw wierzycieli[11]. W tym kontekście zrozumiała jest decyzja trzech największych finansowych agencji ratingowych (Moody’s, Fitch i S&P) o obniżeniu oceny kredytowej Białorusi do poziomu CCC, sygnalizującego poważne problemy z wypłacalnością. Wskutek współuczestnictwa Łukaszenki w agresji Rosji na Ukrainę część podmiotów zagranicznych działających na białoruskim i zarazem rosyjskim rynku (w tym sieć sklepów meblowych JYSK, IKEA, amerykański producent chipów komputerowych Intel, H&M, American Express, Airbnb, duńska firma logistyczna Maersk, niemiecki koncern samochodowy MAN, firmy kurierskie UPS i DHL) zawiesiła swoją działalność[12]. Z kolei na całkowite wyjście z rynku zdecydowała się fińska grupa Olvi, produkująca w Lidzie piwo i napoje bezalkoholowe, oraz litewska firma meblarska SBA, do której należał zakład w Mohylewie[13]. Nieco bardziej zachowawczy okazali się inwestorzy posiadający duże zakłady przemysłowe lub sieci usługowe – austriacki operator sieci komórkowej A1, przedsiębiorstwo Kronospan, wytwarzające panele podłogowe, płyty wiórowe i inne wyroby drzewne, oraz szwajcarski producent wagonów i lokomotyw Stadler Rail. Kontynuują oni swoją działalność, choć informują o trudnościach z importem niezbędnych komponentów oraz utrzymaniem płynności finansowej, a część z nich decyduje się również na redukcję personelu[14]. Problemy związane z zakłóconymi łańcuchami dostaw, zerwaną współpracą z zagranicznymi kooperantami oraz uciążliwościami w rozliczeniach dotyczą nie tylko podmiotów z kapitałem zagranicznym, lecz także białoruskich firm ( w branżach maszynowej, elektronicznej, produkcji sprzętu AGD), które coraz częściej muszą ograniczać lub wręcz zawieszać produkcję[15]. Koniec białoruskiej „doliny krzemowej”? Odrębnym przypadkiem jest postępujący kryzys w białoruskim sektorze IT, generującym jeszcze w ubiegłym roku 29% całości eksportu usług, co stanowiło 5% PKB. Na skutek presji zachodnich kontrahentów, uzależniających dalszą współpracę od relokacji ich białoruskich partnerów, od końca lutego znacząco przyspieszyła – zapoczątkowana jeszcze w 2020 r. falą represji po wyborach prezydenckich – emigracja informatyków z kraju. Tamtejsi programiści poszukują możliwości dalszej pracy, głównie w Polsce, na Litwie oraz w Gruzji. Nie zawsze są to dla nich miejsca docelowe, często zaś jedynie tranzytowe, gdzie emigrujący mogą szybciej uzyskać wizy do krajów członkowskich UE niż w zredukowanych placówkach tych państw na Białorusi. Exodus pracowników IT dotyczy nie tylko małych, kilkuosobowych firm, lecz także dużych podmiotów, takich jak EPAM czy Wargaming. W przeprowadzonym przez branżowy portal internetowym badaniu grupy 3 tys. programistów aż 30% ankietowanych przyznało, że opuściło kraj, a kolejne 30% wyraziło gotowość do emigracji w najbliższym czasie. W rezultacie w ciągu najbliższych miesięcy z Białorusi może wyjechać nawet 60 tys. wykształconych informatycznie obywateli[16], do których należałoby doliczyć – trudną obecnie do oszacowania – liczbę mężczyzn uciekających przed poborem do wojska oraz osób poszukujących zatrudnienia w UE. W samej Polsce liczba pracujących obywateli Białorusi wynosi niemal 70 tys. (dane ZUS z końca 2021 r.)[17]. Chaos i desperacja – próby działań zaradczych Mińsk podjął szereg działań mających na celu przynajmniej częściowe złagodzenie skutków nadciągającego kryzysu, a także ukaranie państw lub poszczególnych inwestorów zagranicznych postępujących wbrew polityce reżimu. W pierwszej kolejności władze zwróciły się do sojuszniczej Rosji z prośbą o wsparcie gospodarcze. W rezultacie 14 marca strony porozumiały się w sprawie rezygnacji z rozliczeń w dolarach na rzecz rosyjskiego rubla za dostawy surowców energetycznych oraz co do obsługi białoruskiego długu wobec Rosji (w tym roku to ponad 1 mld dolarów, czyli ok. 30% całości należności). Co istotne, Mińsk uzyskał również odroczenie spłat wierzytelności o pięć do sześciu lat[18]. Zmiany te odsuwają w czasie groźbę całkowitego załamania białoruskich finansów publicznych i należy je traktować jako ustępstwo Rosji w zamian za sojuszniczą lojalność. Białoruś zabiega jednak o większy zakres wsparcia, w tym o udostępnienie rosyjskiej infrastruktury kolejowej, by umożliwić tranzyt nawozów potasowych, a także o realne ułatwienia w eksporcie do Rosji, szczególnie w dotkniętych zachodnimi restrykcjami segmentach rynku ( budownictwo maszynowe, elektronika). W ocenie władz kroki te mogłyby doprowadzić do wzrostu białoruskiej sprzedaży na rynku sąsiada o 30%[19]. Jak dotąd nic nie wskazuje jednak na to, aby Rosja, obarczona bezprecedensowym reżimem sankcyjnym, była gotowa do tak daleko idących preferencji na rzecz Białorusi, tym bardziej że przepustowość rosyjskiej infrastruktury transportowej jest już mocno ograniczona, a w kluczowych dla Mińska sektorach (czyli paliwowym, potasowym) oba państwa są dla siebie konkurentami w sprzedaży na rynkach światowych. W wewnętrznej polityce ekonomicznej reżim białoruski sięgnął po instrumenty typowe dla autorytarnego państwa z centralnie planowaną gospodarką. Wprowadzono okresowe ograniczenia wywozu z kraju ponad 200 kategorii towarowych, a wśród nich również podstawowych produktów spożywczych, takich jak sól, cukier, kasza gryczana czy mąka pszenna. Jednocześnie ceny niektórych towarów tzw. pierwszej potrzeby są administracyjnie regulowane. Z kolei we wciąż dochodowych sektorach IT oraz reklam podniesiono podatki, co dla zatrudnionych w tych branżach stanowić będzie zapewne dodatkowy impuls do emigracji. Władze Białorusi poszukują również dodatkowych źródeł walut zagranicznych. Stąd też – dość niespodziewanie i wbrew politycznym realiom – Mińsk podjął decyzję o miesięcznym zniesieniu od 15 kwietnia obowiązku wizowego dla obywateli Litwy i Łotwy. Wydaje się, że główną motywacją reżimu jest ułatwienie wjazdu dla – przybywających głównie w celach zakupowych ( paliwa i używek) – mieszkańców terenów przygranicznych, tak by sprzedawali euro w białoruskich kantorach. Ponadto władze wprowadziły dodatkowe opłaty dla inwestorów zagranicznych zamierzających wycofać się z białoruskiego rynku, zaś Ministerstwo Finansów zastrzegło, że może zablokować relokacje lub zamknięcia firm z obcym kapitałem. Blokady te miałyby obowiązywać przynajmniej do końca 2022 r.[20] Mińsk podejmuje próby omijania lub zmniejszania skutków sankcji wprowadzonych po 24 lutego. 13 kwietnia w mediach pojawiła się informacja o propozycji Stowarzyszenia Spedytorów i Przewoźników, które w reakcji na uniemożliwienie białoruskim firmom transportowym wjazdu do Unii Europejskiej przedstawiło koncepcję nowego schematu współpracy. Zgodnie z przedstawioną propozycją pojazdy zarejestrowane w UE mogłyby wjechać na Białoruś, aby pobrać lub zostawić ładunki, które następnie byłyby przejmowane lub dostarczane przez podmioty działające na terytorium białoruskim. Jak się wydaje, sugestie te zostały uwzględnione w kontrsankcjach Mińska zakazujących od 16 kwietnia wjazdu unijnym przewoźnikom; zakaz ten nie obejmuje jednak 14 wyznaczonych po białoruskiej stronie granicy punktów logistycznych[21]. W ten sposób Mińsk nie tylko dąży do osłabienia skuteczności sankcji, lecz także stara się zwiększyć własne zyski dzięki ulokowaniu najbardziej dochodowych operacji logistycznych na własnym obszarze. Nieuchronność głębokiej recesji Współudział w rosyjskiej agresji na Ukrainę, uwarunkowany zależnością polityczną i ścisłym sojuszem wojskowym z Rosją, radykalnie pogorszył sytuację białoruskiej gospodarki. Odnotowany w zeszłym roku dynamiczny wzrost eksportu miał charakter krótkoterminowy, wywołany przede wszystkim popandemicznym odbiciem na rynkach zagranicznych, i nie mógł zostać utrzymany w dłuższej perspektywie. Z początkiem 2022 r. nastąpił dalszy regres w związku z embargami UE i USA na eksport paliw oraz nawozów potasowych, jak również wskutek wprowadzenia kolejnych reżimów sankcyjnych. Przywiązane do administracyjnych metod zarządzania gospodarką i jednocześnie niezdolne do wznowienia dialogu z Zachodem – gdyż wymagałoby to wycofania wojsk rosyjskich z Białorusi oraz zwolnienia wszystkich więźniów politycznych – władze w Mińsku nie będą w stanie zrekompensować olbrzymich strat finansowych wynikających nie tylko z załamania eksportu do Unii, lecz także z utraty na wiele miesięcy (a być może nawet lat) równie istotnego ukraińskiego rynku zbytu. Zapewnienia o szerokich możliwościach dywersyfikacji w handlu zagranicznym oraz niemal nieograniczonym wsparciu ze strony rosyjskiego sojusznika nie znajdują pokrycia w rzeczywistości. Sytuacji nie poprawia chaotyczna i doraźna polityka antykryzysowa rządu, która de facto obnaża jego bezradność wobec niespotykanych wcześniej problemów ekonomicznych. W rezultacie zasygnalizowany w danych z marca spadek PKB będzie przybierał na sile, otwarte pozostaje jedynie pytanie o skalę recesji. Konserwatywny w swoich ocenach Bank Światowy prognozuje w tym roku obniżenie się białoruskiego PKB o 6,5%, niemniej nie można wykluczyć, że dużo dalej idąca – wskazująca nawet na 15% – ocena prestiżowej agencji S&P będzie bliższa rzeczywistości. [3] Z ograniczeń wyłączono – zgodnie z decyzjami poszczególnych państw członkowskich – transport niektórych towarów, takich jak wyroby farmaceutyczne i medyczne, żywność i produkty rolne oraz towary przeznaczone na potrzeby placówek dyplomatycznych i do celów humanitarnych.

Obecna sytuacja na Ukrainie - moglibyście mi o tym napisać? Nie interesuję się tym kompletnie i nie mam zielonego pojęcia jak to zrobić a mam to jako pracę domową. Chodzi mi o taką dłuuższą "wypowiedź" :)
FINANSE | NAJNOWSZE WIADOMOŚCI Mariusz Golecki (fot. Wojna w Ukrainie i sankcje nałożone na Rosję odczuwają budownictwo, przemysł stalowy, meblarski i motoryzacyjny oraz transport - powiedział w Sejmie wiceminister rozwoju i technologii Mariusz Golecki. Poinformował, że na ostatnim etapie przygotowań jest pakiet deregulacyjny otoczenia prawnego firm. Brak dostępność drewna i wzrost jego cen to poważny problem dla branży meblarskiej. Opracowujemy wspólnie z Dyrekcją Generalną Lasów Państwowych i Ministerstwem Klimatu i Środowiska zmiany w zakresie zasad sprzedaży drewna, które zwiększą jego podaż - stwierdził Mariusz Golecki. Druga kwestia dotyczy importu stali, szczególnie wyrobów metalowych. Tu mamy duże problemy, bo huty ukraińskie są wyłączone z rynku i w ogóle import z Ukrainy. Braku tego importu nie można w tym momencie rekompensować importem chociażby z Rosji - wyjaśnił. Jest też pewien problem ze wzrostem produkcji krajowej - poweidział i dodał, że krajowe huty wykorzystują moce w 75 proc. Biura do wynajęcia. Zobacz oferty na SŁOWA KLUCZOWE I ALERTY Kraj przyfrontowy. Transport pod presją Biznes przyjmuje ciosy. Obawy zaczynają się mnożyć Energetyczna derusyfikacja w Europie. Takiej determinacji mało kto się spodziewał KOMENTARZE (1) Do artykułu: Wojna w Ukrainie i sankcje gospodarcze uderzają w polski przemysł PARTNER SERWISU POPULARNE 17 marca 18:04. "Apogeum fali zakażeń" koronawirusem. Niedzielski o piątej dawce szczepionki. Minister zdrowia na konferencji. 8 marca 14:40. Koronawirus w Polsce w portalu TVN24! Czytaj ECB, zgodnie z oczekiwaniami, zdecydował się na pierwszą od 11 lat podwyżkę stóp, i to od razu o pół punktu procentowego, co stanowiło wsparcie dla notowań euro w poprzednim tygodniu. W rezultacie, kurs EUR/USD odbił się w górę od parytetu i dotarł do okolic 1,02. Jednak póki co wspólna waluta nie ma siły na kontynuowanie zwyżki, co pokazuje spokojny początek dzisiejszej sesji na eurodolarze. Większość indeksów akcji w poniedziałek notuje spadki, co jest wyrazem utrzymującej się na globalnym rynku awersji do ryzyka. O ile ostatnie dwa tygodnie przyniosły pewną odwilż na rynku, to pod koniec poprzedniego tygodnia przypomniały o sobie słabsze dane makro (wstępne odczyty PMI dla przemysłu i usług za lipiec w większości państw świata rozczarowały). Jednocześnie, mimo obaw o spowolnienie gospodarcze, szansa na bardziej gołębie nastawienie banków centralnych wydaje się niewielka. Niedawny wyjątkowo wysoki odczyt inflacji w USA (9,1% rdr w czerwcu) rozbudził oczekiwania kolejnej znaczącej podwyżki stóp procentowych w bieżącym tygodniu. Spotkanie FOMC ma miejsce bowiem już w dniach 26-27 lipca, a w środę Fed ogłosi decyzję ws. stóp procentowych. Do tego czasu sytuacja na rynkach walut najprawdopodobniej będzie podporządkowana wyczekiwaniu na to wydarzenie. OKIEM ANALITYKA – Czy powróci parytet? Po ubiegłotygodniowym skierowaniu uwagi inwestorów na ECB, w tym tygodniu jak bumerang powraca kwestia wysokości stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych. Wszystko za sprawą wyczekiwania na środową decyzję Fed ws. stóp procentowych. Oczekiwania rynkowe wskazują na największe prawdopodobieństwo podwyżki stóp w USA o 75 punktów bazowych – jednak po niedawnym wysokim odczycie inflacji w tym kraju, pod uwagę brany jest również scenariusz podwyżki o cały punkt procentowy. Z pewnością decyzja Fed będzie rozgrzewać nastroje na światowych rynkach walutowych, zwłaszcza biorąc pod uwagę obawy związane ze spowolnieniem gospodarczym. Zarówno jastrzębie podejście Fed, jak i pojawiający się na nowo wzrost awersji inwestorów do ryzyka, to czynniki, które sprzyjają wysokim wycenom amerykańskiego dolara. Dolar jest bowiem uznawany za najpopularniejszą bezpieczną przystań na światowych rynkach finansowych – i dopóki sytuacja się nie uspokoi, jego wycena będzie na tym korzystać. O ile w najbliższym czasie okolice 1,02 mogą służyć jako pewien punkt zakotwiczenia dla notowań eurodolara, to nie można wykluczyć powrotu presji na parytet EUR/USD. Nadal bowiem to Europa stoi przed największymi wyzwaniami gospodarczymi, związanymi przede wszystkim z niepewnością związaną z bezpieczeństwem energetycznym Starego Kontynentu. O ile europejskie spółki energetyczne najprawdopodobniej pokażą rekordowe zyski za II kw. br., to – według ankiety opublikowanej w niedzielę – już 16% niemieckich firm przemysłowych zadeklarowało zmniejszenie produkcji ze względu na wysokie koszty energii. Sporządziła: Dorota Sierakowska – analityczka Domu Maklerskiego BOŚ .